Biuletyn Historii Sztuki
R. LII, 1990, Nr 3—4
PL ISSN 0006-3967
HENRYK SŁOCZYŃSKI
Kraków
Paweł Pencakowski, O Wernyhorze, lukach w pamięci i o tym, co kto komu zawdzię-
cza, „Biuletyn Historii Sztuki", R. II, 1989, Nr 1.
Uwagi Autora zmierzające do wykazania,
iż jego odczytanie „Wernyhory" Jana Matejki
wyprzedziło moje, oparte zostały na potrakto-
waniu własnego artykułu z „Rocznika Krakow-
skiego" (R. LII, 1986) jako zasadniczo tożsa-
mego z tekstem odczytu, który wygłosił w
listopadzie 1983 r. w lokalu Stowarzyszenia
Historyków Sztuki w Krakowie. Paweł Penca-
kowski przyznaje fakt nieznacznego rozszerze-
nia swej pracy „bezzwłocznie", co ma podkreś-
lić, że zmiany nastąpiły przed wysłuchaniem
mojego odczytu, wygłoszonego na ten sam te-
mat i w tym samym miejscu 1. lutego 1984 r.
Zmiany ograniczyły się rzekomo do dodania
„12 linii" odnośnie do postaci mnicha i jego
znaczenia w obrazie wraz z przypisem,
uwzględnienia związku centralnej sceny z mo-
tywem modlitwy Mojżesza, wreszcie nieokreś-
lonej bliżej „argumentacji dodatkowej", inspi-
rowanej moimi uwagami w dyskusji. W rze-
czywistości dodatków jest znacznie więcej, co
spowodowało wzrost rozmiarów tekstu z po-
czątkowych 7 stron maszynopisu do wielkości
znanej z „Rocznika". Niektóre z nich wymie-
niłem w „post scriptum" do tekstu „Wernyho-
ra — wieszczba lirnika i wizja malarza" (Biu-
letyn Historii Sztuki, 1985/3—4). Tu konieczna
jest jeszcze wzmianka o fragmencie odnoszą-
cym się do związków obrazu z twórczością
Juliusza Słowackiego (s. 79—80). W odczycie
P. Pencakowskiego nie było na ten temat ani
słowa, w moim zaś tylko krótka uwaga. Pro-
blem ten został natomiast szerzej podjęty w
dyskusji na seminarium prof. Mieczysława Po-
rębskiego w maju 1984 r., którą poprzedziło
wygłoszenie obydwu odczytów na temat „Wer-
nyhory". Skłoniło mnie to do rozwinięcia tej
kwestii w tekście przygotowywanym do druku.
Odnośny fragment artykułu z „Biuletynu"
(s. 250—251) otwiera cytat z Kazimierza Wyki,
przytoczony także w trakcie tamtej dyskusji.
P. Pencakowski, który pierwotnie tych spraw
w ogóle nie dostrzegał, uznał w swej polemice
użycie wspomnianego cytatu za powielanie
wyniku jego badań.
Nie ma sensu wdawanie się w zawiłą pole-
mikę z różnymi szczegółowymi zarzutami
P. Pencakowskiego. W istniejącej sytuacji by-
łoby to zawsze pozbawione wartości dowodo-
wej przerzucanie piłeczek. Jeden bezsporny
fakt jest tu wszakże pierwszorzędnej wagi,
mianowicie terminus post quem artykułu
z „Rocznika". Jest nim jesień 1984 r., data
opublikowania cytowanego przez P. Pencakow-
skiego tekstu Czesława Miłosza. Sugestia Auto-
ra, iż nastąpiło to w końcu poprzedniego roku
jest równie nieprawdziwa, jak ogół jego oskar-
żeń. Istotne jest jeszcze, że wówczas P. Penca-
kowski, jak już wskazywałem, dwukrotnie
wysłuchał mojego odczytu o obrazie.
Rezygnując z próby odtworzenia pierwotnej
zawartości pracy P. Pencakowskiego, warto
wskazać, czym byłby tekst z „Rocznika", po-
zbawiony późniejszych uzupełnień Autora.
Niedostrzeżenie jednej postaci o kluczowym
dla obrazu znaczeniu, jest niedopuszczalne w
405
R. LII, 1990, Nr 3—4
PL ISSN 0006-3967
HENRYK SŁOCZYŃSKI
Kraków
Paweł Pencakowski, O Wernyhorze, lukach w pamięci i o tym, co kto komu zawdzię-
cza, „Biuletyn Historii Sztuki", R. II, 1989, Nr 1.
Uwagi Autora zmierzające do wykazania,
iż jego odczytanie „Wernyhory" Jana Matejki
wyprzedziło moje, oparte zostały na potrakto-
waniu własnego artykułu z „Rocznika Krakow-
skiego" (R. LII, 1986) jako zasadniczo tożsa-
mego z tekstem odczytu, który wygłosił w
listopadzie 1983 r. w lokalu Stowarzyszenia
Historyków Sztuki w Krakowie. Paweł Penca-
kowski przyznaje fakt nieznacznego rozszerze-
nia swej pracy „bezzwłocznie", co ma podkreś-
lić, że zmiany nastąpiły przed wysłuchaniem
mojego odczytu, wygłoszonego na ten sam te-
mat i w tym samym miejscu 1. lutego 1984 r.
Zmiany ograniczyły się rzekomo do dodania
„12 linii" odnośnie do postaci mnicha i jego
znaczenia w obrazie wraz z przypisem,
uwzględnienia związku centralnej sceny z mo-
tywem modlitwy Mojżesza, wreszcie nieokreś-
lonej bliżej „argumentacji dodatkowej", inspi-
rowanej moimi uwagami w dyskusji. W rze-
czywistości dodatków jest znacznie więcej, co
spowodowało wzrost rozmiarów tekstu z po-
czątkowych 7 stron maszynopisu do wielkości
znanej z „Rocznika". Niektóre z nich wymie-
niłem w „post scriptum" do tekstu „Wernyho-
ra — wieszczba lirnika i wizja malarza" (Biu-
letyn Historii Sztuki, 1985/3—4). Tu konieczna
jest jeszcze wzmianka o fragmencie odnoszą-
cym się do związków obrazu z twórczością
Juliusza Słowackiego (s. 79—80). W odczycie
P. Pencakowskiego nie było na ten temat ani
słowa, w moim zaś tylko krótka uwaga. Pro-
blem ten został natomiast szerzej podjęty w
dyskusji na seminarium prof. Mieczysława Po-
rębskiego w maju 1984 r., którą poprzedziło
wygłoszenie obydwu odczytów na temat „Wer-
nyhory". Skłoniło mnie to do rozwinięcia tej
kwestii w tekście przygotowywanym do druku.
Odnośny fragment artykułu z „Biuletynu"
(s. 250—251) otwiera cytat z Kazimierza Wyki,
przytoczony także w trakcie tamtej dyskusji.
P. Pencakowski, który pierwotnie tych spraw
w ogóle nie dostrzegał, uznał w swej polemice
użycie wspomnianego cytatu za powielanie
wyniku jego badań.
Nie ma sensu wdawanie się w zawiłą pole-
mikę z różnymi szczegółowymi zarzutami
P. Pencakowskiego. W istniejącej sytuacji by-
łoby to zawsze pozbawione wartości dowodo-
wej przerzucanie piłeczek. Jeden bezsporny
fakt jest tu wszakże pierwszorzędnej wagi,
mianowicie terminus post quem artykułu
z „Rocznika". Jest nim jesień 1984 r., data
opublikowania cytowanego przez P. Pencakow-
skiego tekstu Czesława Miłosza. Sugestia Auto-
ra, iż nastąpiło to w końcu poprzedniego roku
jest równie nieprawdziwa, jak ogół jego oskar-
żeń. Istotne jest jeszcze, że wówczas P. Penca-
kowski, jak już wskazywałem, dwukrotnie
wysłuchał mojego odczytu o obrazie.
Rezygnując z próby odtworzenia pierwotnej
zawartości pracy P. Pencakowskiego, warto
wskazać, czym byłby tekst z „Rocznika", po-
zbawiony późniejszych uzupełnień Autora.
Niedostrzeżenie jednej postaci o kluczowym
dla obrazu znaczeniu, jest niedopuszczalne w
405