Instytut Sztuki (Warschau) [Editor]; Państwowy Instytut Sztuki (bis 1959) [Editor]; Stowarzyszenie Historyków Sztuki [Editor]
Biuletyn Historii Sztuki
— 58.1996
Cite this page
Please cite this page by using the following URL/DOI:
https://doi.org/10.11588/diglit.48914#0029
DOI issue:
Nr. 1-2
DOI article:Artykuły
DOI article:Jaworska, Władysława: Zygmunt Menkes malary ecole de Paris
DOI Page / Citation link:https://doi.org/10.11588/diglit.48914#0029
ZYGMUNT MENKES MALARZ ECOLE DE PARIS
II. 1 Zygmunt Menkes, "Krytycy", ol. pł., kol. prywatna
III. 1. Zygmunt Menkes, "Critics", oil on canvas, private collection
Oddzielna sprawa to klimat tego malarstwa. Obrazy
Menkesa są przeniknięte czułością i to nie tylko w
stosunku do postaci, ale do kwiatów, martwej natury, do
pejzażu. Ten ostatni rodzaj jest mu szczególnie bliski -
jest bowiem nie tylko wykładnikiem wewnętrznego ży-
cia, ale potwierdzeniem, że malowanie jest dla niego
religią. Kilka wersji obrazu Owocobranie, na tle mi-
strzowskiej orkiestracji zieleni - to jak misterium połą-
czenia ludzi z przyrodą.
W kwiatach dochodzi Menkes do swych szczyto-
wych osiągnięć kolorystycznych. Malował kwiaty pięk-
ne w delikatnej, pastelowej tonacji, po trzy cztery w
przezroczystym wazonie ustawionym na stoliku w do-
mniemanym wnętrzu. Ale obok takich, są bukiety o
niezwykłej profuzji kwiatów jakby nie mieszczące się
w wazonie aż do deformowania swoim ciężarem kształ-
tu wazonu. Bukiety flamboyant. Stłoczone anemony,
czy delikatne w swym bogactwie kiście mimozy zajmu-
jące całą powierzchnię płótna, to już nie są floralne,
cieszące oko dekoracje mieszkalnego wnętrza (il. 5).
Jest to, jak mawiał Van Gogh, ekspresyjna transmisja
"egzaltowanej duszy malarza".
Obrazy Menkesa mają specyficzną "temperaturę"
uzyskiwaną spotęgowanym kolorem. Modele, zwłasz-
cza akty kobiece, posiadające coś z orientalnej ocię-
żałości, są sensualne, intymne. Nie są widziane chłod-
nym okiem malarza, który chciałby oddać zewnętrz-
ność postaci. Są to intymne zwierzenia kobiety, czy
zwierzenia pary kochanków. A przy tym każdy gest
nie jest banalnie erotyczny, spełnia bowiem jakąś zako-
dowaną funkcję rytualną. Obrazu Narzeczeni nie spo-
sób nie odnieść do Żydowskiej narzeczonej Rem-
brandta.
Na swój sposób zmysłowe są również jego martwe
natury, jak i wspomniane pejzaże i kwiaty. Bo Menkes
kocha materię. Linią, kolorem, światłem wydobywa jej
soczystość, sensualność. To służy mu do wyrażenia
zarówno zachwytu dla natury, w którą jest ciągle wsłu-
chany, jak i dla dramatu ludzkiej kondycji. Tęsknota i
nigdy nie nasycony niepokój, szukanie coraz głębszych
pokładów psychicznych i biologicznych tchną z każde-
go dzieła. Każdy przedmiot, na pozór codzienny, zwy-
czajny, żyje samodzielnym życiem. Martwa natura nig-
dy nie jest martwa, ma swoje utajone "ciche życie", (il.
4). Nastrój romantyzmu nie jest mu obcy - sam się do
tego kierunku odwołuje nadając dwóm krajobrazom
tytuł Pejzaż romantyczny. Niejeden krytyk mówił o
"romantycznym liryzmie" Menkesa. Albert Dreyfus na-
pisał w 1930 r., że Menkes jest reprezentantem tej
generacji, której nie wystarczają już formalne ekspery-
menty, lecz która chce znowu w sztuce "łączyć oko z
sercem.
19
II. 1 Zygmunt Menkes, "Krytycy", ol. pł., kol. prywatna
III. 1. Zygmunt Menkes, "Critics", oil on canvas, private collection
Oddzielna sprawa to klimat tego malarstwa. Obrazy
Menkesa są przeniknięte czułością i to nie tylko w
stosunku do postaci, ale do kwiatów, martwej natury, do
pejzażu. Ten ostatni rodzaj jest mu szczególnie bliski -
jest bowiem nie tylko wykładnikiem wewnętrznego ży-
cia, ale potwierdzeniem, że malowanie jest dla niego
religią. Kilka wersji obrazu Owocobranie, na tle mi-
strzowskiej orkiestracji zieleni - to jak misterium połą-
czenia ludzi z przyrodą.
W kwiatach dochodzi Menkes do swych szczyto-
wych osiągnięć kolorystycznych. Malował kwiaty pięk-
ne w delikatnej, pastelowej tonacji, po trzy cztery w
przezroczystym wazonie ustawionym na stoliku w do-
mniemanym wnętrzu. Ale obok takich, są bukiety o
niezwykłej profuzji kwiatów jakby nie mieszczące się
w wazonie aż do deformowania swoim ciężarem kształ-
tu wazonu. Bukiety flamboyant. Stłoczone anemony,
czy delikatne w swym bogactwie kiście mimozy zajmu-
jące całą powierzchnię płótna, to już nie są floralne,
cieszące oko dekoracje mieszkalnego wnętrza (il. 5).
Jest to, jak mawiał Van Gogh, ekspresyjna transmisja
"egzaltowanej duszy malarza".
Obrazy Menkesa mają specyficzną "temperaturę"
uzyskiwaną spotęgowanym kolorem. Modele, zwłasz-
cza akty kobiece, posiadające coś z orientalnej ocię-
żałości, są sensualne, intymne. Nie są widziane chłod-
nym okiem malarza, który chciałby oddać zewnętrz-
ność postaci. Są to intymne zwierzenia kobiety, czy
zwierzenia pary kochanków. A przy tym każdy gest
nie jest banalnie erotyczny, spełnia bowiem jakąś zako-
dowaną funkcję rytualną. Obrazu Narzeczeni nie spo-
sób nie odnieść do Żydowskiej narzeczonej Rem-
brandta.
Na swój sposób zmysłowe są również jego martwe
natury, jak i wspomniane pejzaże i kwiaty. Bo Menkes
kocha materię. Linią, kolorem, światłem wydobywa jej
soczystość, sensualność. To służy mu do wyrażenia
zarówno zachwytu dla natury, w którą jest ciągle wsłu-
chany, jak i dla dramatu ludzkiej kondycji. Tęsknota i
nigdy nie nasycony niepokój, szukanie coraz głębszych
pokładów psychicznych i biologicznych tchną z każde-
go dzieła. Każdy przedmiot, na pozór codzienny, zwy-
czajny, żyje samodzielnym życiem. Martwa natura nig-
dy nie jest martwa, ma swoje utajone "ciche życie", (il.
4). Nastrój romantyzmu nie jest mu obcy - sam się do
tego kierunku odwołuje nadając dwóm krajobrazom
tytuł Pejzaż romantyczny. Niejeden krytyk mówił o
"romantycznym liryzmie" Menkesa. Albert Dreyfus na-
pisał w 1930 r., że Menkes jest reprezentantem tej
generacji, której nie wystarczają już formalne ekspery-
menty, lecz która chce znowu w sztuce "łączyć oko z
sercem.
19