Universitätsbibliothek HeidelbergUniversitätsbibliothek Heidelberg
Metadaten

Instytut Sztuki (Warschau) [Editor]; Państwowy Instytut Sztuki (bis 1959) [Editor]; Stowarzyszenie Historyków Sztuki [Editor]
Biuletyn Historii Sztuki — 58.1996

DOI issue:
Nr. 1-2
DOI article:
Recenzje
DOI article:
Szczepińska-Tramer, Joanna: Wzstawa "Malarze Zborowskiego" w Lozanne
DOI Page / Citation link:
https://doi.org/10.11588/diglit.48914#0183

DWork-Logo
Overview
Facsimile
0.5
1 cm
facsimile
Scroll
OCR fulltext
RECENZJE

Tak znaczna liczba ineditów, wszystkich, podobnie jak
inne dzieła, wspaniale reprodukowanych i skrupulatnie opi-
sanych, cieszy jako ogromny sukces tej wystawy, lecz zara-
zem musi niepokoić. Podobnie jak daty, którymi w katalogu
opatrzono wszystkie bez wyjątku dzieła, zarówno te znane,
jak i te pokazane tu po raz pierwszy, bez względu na to, czy
są one, czy nie, datowane przez samego artystę. I tak: rysunek
Modlący się franciszkanin, 1915, Modiglianiego, sygnowany
lecz nie datowany przez artystę i bez bibliografii; Portret
poety Paula Dermee, tegoż malarza, rys., 1918, nie datowany
i nie sygnowany przez artystę, idem; wszystkie wystawione
płótna Eibischa z lat, według katalogu, 1919-1930, które
katalog datuje każde z osobna, nie dając żadnego przypisu
(wszystkie są sygnowane, żadne nie datowane przez artystę,
a nota biograficzna pióra M. Restelliniego podaje jako jedyne
źródło informacji dotyczącej życia artysty katalog warsza-
wskiej wystawy Eibischa z 1967 r.12). To samo dotyczy dat
trzech spośród płócien H. Haydena, trzech - Kislinga i wszy-
stkich - Fourniera. Niepokój nasz zwiększa niechlujstwo w
redagowaniu notek bibliograficznych13, podobnie jak wyjąt-
kowo irytujący układ katalogu, w którym sylwetki artystów
wraz z ilustracjami i bibliografią oddzielono od części kata-
logowej opatrzonej również bibliografią niektórych (nie
wszystkich) artystów, nie skorelowaną z bibliografią z części
biograficznej sylwetek (stąd powtórzenia, odmienne zapisy
bibliograficzne, etc.). Ogólny bałagan powiększa brak spisu
literatury, lub choćby indeksu cytowanych nazwisk.
Speszony tym wszystkim recenzent znajduje pewną po-
ciechę w wiadomości, że historyk sztuki Marc Restellini,
współkomisarz i główny autor tej i poprzednio wspomnianych
wystaw, jest wnukiem zmarłego w 1992 r., a przybyłego z
Odessy w 1920 r. malarza Isaaca Antchera, protegowanego
Zborowskiego i przyjaciela Eibischa. Wiadomość ta której,
rzecz jasna, próżno by szukać w katalogu14, wyjaśnia bardzo
wiele: po pierwsze, budzi większe zaufanie zarówno do świet-
nej proweniencji obrazów (dostęp do prywatnych kolekcji
określonego kręgu), jak i do rozsianych po całym katalogu
nieudokumentowanych wiadomości pochodzących być może
z nie publikowanych wspomnień Isaaca Antchera (Cahiers
intimes) lub z opowiadań jego samego; po wtóre, pozwala
domyślać się zarówno powodów, dla których cała ta seria
wystaw, z tak znacznym udziałem ineditów, została zorgani-
zowana, jak również, być może, przyczyn, dla których tę par
excellence paryską wystawę pokazano w Japonii, w Szwajca-
rii i we Włoszech, lecz nie (jak dotąd) w Paryżu.
Pisząca te słowa nie czuje się powołana do wyrokowania
o zasadności przedstawionych w katalogu datowań i atrybu-
cji: ani obejrzenie wystawy ani najlepsze nawet reprodukcje
do tego nie wystarczą. Niech jej wszelako będzie wolno
pokusić się o przekazanie wrażeń wywołanych przez obrazy
artystów polskich lub polskiego pochodzenia: Eibischa,
Kislinga i Haydena. Niezależnie od wszelkich zastrzeżeń,
jakie mieć możemy co do solidności dokumentacji tych dzieł
w katalogu, wrażenia te są, powiedzmy to od razu, zna-
komite. Z ośmiu obrazów Eibischa, od malowanej jeszcze w
Polsce (według katalogu, 1919), dość jeszcze szkolnej, char-
dinowsko-pankiewiczowskiej Martwej natury z zającami, aż


11. 1. A.Modigliani, "Portret Mieczysława Zborowskiego",
1918. Repr. wg "Les peintres de Zborowski"...
111. 1. A. Modigliani, "Portrait of Mieczysław Zborowski",
1918. Repr. according to "Les peintres de Zborowski"...

po przywołującą dalekie echo Soutine'a, dramatyczną Dziew-
czynkę z kaczką (tu datowaną 1930) kilka należy do najle-
pszych, jakie kiedykolwiek zdarzyło mi się zobaczyć. Są to,
przede wszystkim, Starucha oskubująca ptactwo, 1929, olś-
niewająca rozgrywka złota, głębokiego szafiru i stłumionej
czerwieni, w której oczywisty wpływ Soutine'a pogłębia je-
szcze również soutine'owskie odwołanie się do Rembrandta,
oraz zapierająca dech w piersiach, przecinająca płótno agre-
sywną diagonalą Dziewczynka w czerwieni, 1925, wciśnięta w
fotel, z nieforemną głową, może chora, krzywa jakaś i kośla-
wa, cała w formach i w wolumach, bez częstej późniejszej
eibischowskiej "piany"; dowód, że w tym obrazie problem
Soutine'a został już dawno rozwiązany, i przekroczony. Dwa
piękne, już bardzo po eibischowsku zanurzone w sprawach

173
 
Annotationen