MADONNA L. CRANACHA ST. W KLASZTORZE KANONIKÓW REG. W KRAKOWIE
II. 10. Głowa Madonny, fragment obrazu krakowskiego.
(Fot. J. Langda)
U. 11. Ł. Granach Si., Sybilla de Cleves, fragment obrazu,
Beims
Madonna, podtrzymuje pod ramię Dzieciątko w podobny
sposób jak w innych obrazach Cranacha. Postać Dzieciątka
i w całości i w szczegółach znajduje podobieństwo z posta-
ciami dzieci na wielu jego obrazach. Charakterystyczny jest
tu układ lewej nogi, brak wymodelowania Wgłębienia bio-
drowego, skrzywiony duży palec u nogi oraz stopy ustawione
do siebie niemalże pod kątem prostym. Warto zestawić ten
fragment obrazu krakowskiego z fragmentami Caritas (il.
21, 6) następnie Madony leningradzkiej, czy Venus i Amor
(Bruksela).
Po prawej stronie Dzieciątka, na kamiennym parapecie
leży księga. Sposób położenia ręki na księdze odpowiada
chyba najbardziej temu, co widzimy na portrecie Johanesa
Cuspiniana (il. 22, 23 i il. 24). Co prawda w krakowskim ob-
razie księga jest otwarta, w tamtym zaś mężczyzna trzyma ją
zamkniętą, niemniej jednak całość kompozycji, jak również
klamra do zamknięcia wykazją wiele podobieństw.
Pozostańmy jeszcze przy dolnej części obrazu Madonny
zwracając uwagę na jeden szczegół, leżący po prawej stronie,
pojedyńczy kwiat goździka. Żona Johanesa Cuspiniana
trzyma w rękach zupełnie podobny. Sposób kładzenia farby,
malowania liści i samego kwiatu (il. 21 i 24), sugerują jednego
autora.
Na obrazach Cranacha w towarzystwie Madonn i postaci
kobiecych znajduje się często jeden lub kilka aniołków, a przy
scenach mitologicznych —■ amorków. To także jedno z ogniw
łączących jego malowidła. Na omawianym przez nas obrazie
dwa wychylające się spoza Madonny aniołki mają zbliżoną bu-
dowę twarzy do twarzy Dzieciątka. Pobieżne bodaj zestawienie
z innymi obrazami pozwala na prześledzenie typowych dla
jednego artysty ujęć dziecięcych twarzy. Są to oblicza o swo-
istej manierze, gdzie powierzchnia ust, nosa, oczu jest za
mała w stosunku do głowy. W pierwszej chwili może nie bu-
dzą sympatii. Niemniej jednak po dłuższym studiowaniu
można przekonać się o wielkiej delikatności modelunku
i specyficznym uroku tych twarzy. Aniołek po stronie prawej
krakowskiego obrazu zasługuje na szczególne wyekspono-
wanie w tym względzie, (il. 8) z obrazu Madonny w Często-
chowie, il. 6 — Caritas).
Zwyklo się, W dotychczasowych badaniach nad twórczoś-
cią mistrza z Wittenbergi, podkreślać dwie jego zasadnicze
cechy: tendencję malarza do pewnego typu rysów twarzy
i charakterystyczny nastrojowy pejzaż z położonymi na
wzgórzach uroczymi zameczkami, niekiedy zawieszonymi
nad przepaścią, zakończony jaśniejącymi w oddali górami.
W przypadku Madonny z klasztoru kanoników regularnych
w Krakowie właśnie w pejzażu dopatrywano się wpływów
Cranacha. Zadziwia widza urok przedstawionego górskiego
krajobrazu i drobiazgowość w jego oddaniu. W pamięci ma-
larza musiały głęboko zapaść widoki, które mógł oglądać nad
brzegami Dunaju w czasie swych artystycznych wędrówek.
Te malownicze brzegi, zalesione lub o stromych zboczach
skalnych, gdzie piętrzyły się stare zamczyska, powracały
potem w tle jego obrazów do końca życia. Można doszuki-
wać się tu wzorów w rycinach Durera, ale większe są podstawy
do tego, żeby przypuszczać, że działało tutaj zafascynowanie
naddunajską krainą.
135
II. 10. Głowa Madonny, fragment obrazu krakowskiego.
(Fot. J. Langda)
U. 11. Ł. Granach Si., Sybilla de Cleves, fragment obrazu,
Beims
Madonna, podtrzymuje pod ramię Dzieciątko w podobny
sposób jak w innych obrazach Cranacha. Postać Dzieciątka
i w całości i w szczegółach znajduje podobieństwo z posta-
ciami dzieci na wielu jego obrazach. Charakterystyczny jest
tu układ lewej nogi, brak wymodelowania Wgłębienia bio-
drowego, skrzywiony duży palec u nogi oraz stopy ustawione
do siebie niemalże pod kątem prostym. Warto zestawić ten
fragment obrazu krakowskiego z fragmentami Caritas (il.
21, 6) następnie Madony leningradzkiej, czy Venus i Amor
(Bruksela).
Po prawej stronie Dzieciątka, na kamiennym parapecie
leży księga. Sposób położenia ręki na księdze odpowiada
chyba najbardziej temu, co widzimy na portrecie Johanesa
Cuspiniana (il. 22, 23 i il. 24). Co prawda w krakowskim ob-
razie księga jest otwarta, w tamtym zaś mężczyzna trzyma ją
zamkniętą, niemniej jednak całość kompozycji, jak również
klamra do zamknięcia wykazją wiele podobieństw.
Pozostańmy jeszcze przy dolnej części obrazu Madonny
zwracając uwagę na jeden szczegół, leżący po prawej stronie,
pojedyńczy kwiat goździka. Żona Johanesa Cuspiniana
trzyma w rękach zupełnie podobny. Sposób kładzenia farby,
malowania liści i samego kwiatu (il. 21 i 24), sugerują jednego
autora.
Na obrazach Cranacha w towarzystwie Madonn i postaci
kobiecych znajduje się często jeden lub kilka aniołków, a przy
scenach mitologicznych —■ amorków. To także jedno z ogniw
łączących jego malowidła. Na omawianym przez nas obrazie
dwa wychylające się spoza Madonny aniołki mają zbliżoną bu-
dowę twarzy do twarzy Dzieciątka. Pobieżne bodaj zestawienie
z innymi obrazami pozwala na prześledzenie typowych dla
jednego artysty ujęć dziecięcych twarzy. Są to oblicza o swo-
istej manierze, gdzie powierzchnia ust, nosa, oczu jest za
mała w stosunku do głowy. W pierwszej chwili może nie bu-
dzą sympatii. Niemniej jednak po dłuższym studiowaniu
można przekonać się o wielkiej delikatności modelunku
i specyficznym uroku tych twarzy. Aniołek po stronie prawej
krakowskiego obrazu zasługuje na szczególne wyekspono-
wanie w tym względzie, (il. 8) z obrazu Madonny w Często-
chowie, il. 6 — Caritas).
Zwyklo się, W dotychczasowych badaniach nad twórczoś-
cią mistrza z Wittenbergi, podkreślać dwie jego zasadnicze
cechy: tendencję malarza do pewnego typu rysów twarzy
i charakterystyczny nastrojowy pejzaż z położonymi na
wzgórzach uroczymi zameczkami, niekiedy zawieszonymi
nad przepaścią, zakończony jaśniejącymi w oddali górami.
W przypadku Madonny z klasztoru kanoników regularnych
w Krakowie właśnie w pejzażu dopatrywano się wpływów
Cranacha. Zadziwia widza urok przedstawionego górskiego
krajobrazu i drobiazgowość w jego oddaniu. W pamięci ma-
larza musiały głęboko zapaść widoki, które mógł oglądać nad
brzegami Dunaju w czasie swych artystycznych wędrówek.
Te malownicze brzegi, zalesione lub o stromych zboczach
skalnych, gdzie piętrzyły się stare zamczyska, powracały
potem w tle jego obrazów do końca życia. Można doszuki-
wać się tu wzorów w rycinach Durera, ale większe są podstawy
do tego, żeby przypuszczać, że działało tutaj zafascynowanie
naddunajską krainą.
135