Instytut Sztuki (Warschau) [Editor]; Państwowy Instytut Sztuki (bis 1959) [Editor]; Stowarzyszenie Historyków Sztuki [Editor]
Biuletyn Historii Sztuki
— 58.1996
Cite this page
Please cite this page by using the following URL/DOI:
https://doi.org/10.11588/diglit.48914#0013
DOI issue:
Nr. 1-2
DOI article:Artykuły
DOI article:Sosnowska, Joanna: Udział polaków w międzynarodowym biennale sztuki w Wenecji do 1930 r.
DOI Page / Citation link:https://doi.org/10.11588/diglit.48914#0013
UDZIAŁ POLAKÓW W BIENNALE SZTUKI W WENECJI DO 1939 R.
II. 2. Polska ekspozycja na XI Biennale w 1914 r.
Fot. A rchiwum Fotograficzne Instytutu Sztuki PAN
III. 2. The Polish exhibition at the llth. Biennial in 1914.
Phot. Photographic A rchive of the Institute ofArt - PAN
miejscu również wyjaśnić sprawę umieszczenia w spi-
sie takich artystów jak Mela Muter, Moise Kisling i
innych wystawiających w sekcji francuskiej, zostali
uwzględnieni, ponieważ obejmuje ich Słownik artystów
polskich i w Polsce działających.
Nie wydaje się, żeby dla polskich artystów udział w
Biennale w sekcjach państw zaborczych stanowił jakiś
szczególny problem, ci co wystawiali stale, w różnych
miejscach Europy byli do tego przyzwyczajeni, nie mie-
li innego wyjścia, ale krytycy chcieli inaczej. W 1912 r.
Mieczysław Treter z przekąsem pisał, że lwowski ma-
larz Henryk Rauchinger wystawiał jako Heindrich w
dziale austriackim11. Nadmienił jednak przy tym, że
wraz z innym malarzem Hugo Darnautem był komisa-
rzem tego działu, a więc nie jakimś z łaski przyjętym do
grona "swoich", artystą drugiej kategorii1'.
Przed odrodzeniem Polski, pojawiające się w prasie
głosy krytyki, traktowały sprawę udziału naszych arty-
stów w międzynarodowych imprezach jako powinność
narodową. Ten, charakterystyczny dla dziewiętna-
stowiecznej koncepcji sztuki, wyrazicielki cech ple-
miennych, ton pobrzmiewał we wszystkich komenta-
rzach:Jedyny wykwitpolskiej współczesnej kultury, pol-
ska sztuka, rzecz, którą najłatwiej i najwdzięczniej Pol-
ska byt swój zadukomentować wobec całego świata
może - pozostaje w ukryciu, pod kopcem, gdyż w całej
Polsce trzech zaborów nie znajdziesz człowieka ani
instytucji, którzy posiadając środki, daliby co na repre-
zentację Polski wobec obcych. Artyści sami - bez środ-
ków - zrobić tego nie mogą, nie stać ich bowiem na
ogromne stosunkowo koszty, połączone z wysyłką dzieł
sztuki do Wenecji izpowrotem13. Tak pisał Mieczysław
Treter z okazji X Biennale w 1912, dwa lata wcześniej
Władysław Kozicki zakończył swoją recenzję wenec-
kiej wystawy sugestią, żeby który z naszych magnatów
wybudował w Wenecji stały pawilon dla sztuki polskiej.
Ale czy znajdzie się taki Medyceusz?14
W 1910 r. Polacy po raz pierwszy wystawiali dość
licznie we wspólnej sali z Czechami w głównym, wło-
skim pawilonie. Do zorganizowania ekspozycji przy-
czyniło się Towarzystwo Artystów Polskich "Sztuka"
na czele z Teodorem Axentowiczem. Zadziałały tu me-
chanizmy wywołane wcześniejszymi, zbiorowymi wy-
stąpieniami grupy w europejskich ośrodkach a przede
wszystkim w Wiedniu. Narastającemu napięciu polity-
cznemu, objawom kryzysu wewnątrz wielkich mo-
carstw towarzyszył wyraźny wzrost sympatii w stosun-
ku do małych narodów pozbawionych swej państwowo-
ści. Włosi szczególnie przyjaźnie odnosili się do arty-
stów pochodzących z krajów podbitych lub zależnych
3
II. 2. Polska ekspozycja na XI Biennale w 1914 r.
Fot. A rchiwum Fotograficzne Instytutu Sztuki PAN
III. 2. The Polish exhibition at the llth. Biennial in 1914.
Phot. Photographic A rchive of the Institute ofArt - PAN
miejscu również wyjaśnić sprawę umieszczenia w spi-
sie takich artystów jak Mela Muter, Moise Kisling i
innych wystawiających w sekcji francuskiej, zostali
uwzględnieni, ponieważ obejmuje ich Słownik artystów
polskich i w Polsce działających.
Nie wydaje się, żeby dla polskich artystów udział w
Biennale w sekcjach państw zaborczych stanowił jakiś
szczególny problem, ci co wystawiali stale, w różnych
miejscach Europy byli do tego przyzwyczajeni, nie mie-
li innego wyjścia, ale krytycy chcieli inaczej. W 1912 r.
Mieczysław Treter z przekąsem pisał, że lwowski ma-
larz Henryk Rauchinger wystawiał jako Heindrich w
dziale austriackim11. Nadmienił jednak przy tym, że
wraz z innym malarzem Hugo Darnautem był komisa-
rzem tego działu, a więc nie jakimś z łaski przyjętym do
grona "swoich", artystą drugiej kategorii1'.
Przed odrodzeniem Polski, pojawiające się w prasie
głosy krytyki, traktowały sprawę udziału naszych arty-
stów w międzynarodowych imprezach jako powinność
narodową. Ten, charakterystyczny dla dziewiętna-
stowiecznej koncepcji sztuki, wyrazicielki cech ple-
miennych, ton pobrzmiewał we wszystkich komenta-
rzach:Jedyny wykwitpolskiej współczesnej kultury, pol-
ska sztuka, rzecz, którą najłatwiej i najwdzięczniej Pol-
ska byt swój zadukomentować wobec całego świata
może - pozostaje w ukryciu, pod kopcem, gdyż w całej
Polsce trzech zaborów nie znajdziesz człowieka ani
instytucji, którzy posiadając środki, daliby co na repre-
zentację Polski wobec obcych. Artyści sami - bez środ-
ków - zrobić tego nie mogą, nie stać ich bowiem na
ogromne stosunkowo koszty, połączone z wysyłką dzieł
sztuki do Wenecji izpowrotem13. Tak pisał Mieczysław
Treter z okazji X Biennale w 1912, dwa lata wcześniej
Władysław Kozicki zakończył swoją recenzję wenec-
kiej wystawy sugestią, żeby który z naszych magnatów
wybudował w Wenecji stały pawilon dla sztuki polskiej.
Ale czy znajdzie się taki Medyceusz?14
W 1910 r. Polacy po raz pierwszy wystawiali dość
licznie we wspólnej sali z Czechami w głównym, wło-
skim pawilonie. Do zorganizowania ekspozycji przy-
czyniło się Towarzystwo Artystów Polskich "Sztuka"
na czele z Teodorem Axentowiczem. Zadziałały tu me-
chanizmy wywołane wcześniejszymi, zbiorowymi wy-
stąpieniami grupy w europejskich ośrodkach a przede
wszystkim w Wiedniu. Narastającemu napięciu polity-
cznemu, objawom kryzysu wewnątrz wielkich mo-
carstw towarzyszył wyraźny wzrost sympatii w stosun-
ku do małych narodów pozbawionych swej państwowo-
ści. Włosi szczególnie przyjaźnie odnosili się do arty-
stów pochodzących z krajów podbitych lub zależnych
3