JOANNA SOSNOWSKA
II. 3. Mieczysław Treter na tle pawilonu, w którym w 1920 r. mieściła się polska wystawa.
Obecnie pawilon niemiecki. Fot. Zbiory Specjalne Instytutu Sztuki PAN
III. 3. Mieczysław Treter before the pavilion in which the Polish exhibition of 1920
was housed. Phot. Special Collection of the Institute ofArt — PAN
od cesarstwa austriackiego. Temu właśnie, jak sądzę, a
nie sukcesom artystycznym należy przypisać fakt, że w
1914 r. Polacy otrzymali osobną salę na pomieszczenie
prac członków Towarzystwa "Sztuka" i zaproszonych
przez nie gości. Polacy wystąpili bardzo skromnie ilo-
ściowo, co się prawdopodobnie tłumaczy), że udział
wzięła tylko "Sztuka " stowarzyszenie krakowskie, a nie
sztuka - rozumiana jako w ogóle twórczość polska.
Wszystkiego 37 obrazów, 9 rzeźb, 23 akwaforty i lito-
grafie15. Według krytyki uwagę zwracały projekty wi-
traży Mehoffera a w katalogu reprodukowano prace
Axentowicza i Filipkiewicza16. Niestety to pierwsze,
poważne wystąpienie na weneckiej wystawie nie udało
się, nie zdążono go nawet porządnie skomentować.
Wojna światowa przerwała na sześć lat dwuletni cykl
wystaw i dopiero w 1920 r. otwarto kolejne XII już
Biennale.
Przed Polską otworzyła się możliwość pokazania po
raz pierwszy artystów spod wszystkich dawnych zabo-
rów razem. O perypetiach z organizacją wystawy opo-
wiadał Władysław Jarocki w swych niepublikowanych
wspomnieniach17, sobie przypisując wszystkie zasługi.
Również Treter uważał, że: Cała impreza była tedy w
gruncie rzeczy dziełem jednego człowieka; on objechał
główne miasta polskie, wybrał dzieła sztuki (bez jury),
czuwał nad ich opakowaniem i ekspedycją, zaadaptował
lokal i rozmieścił w nim artystycznie eksponaty18. Z
zachowanych dokumentów wiadomo jednak, że zaan-
gażowanych w organizację wystawy było wówczas wie-
lu ludzi w tym także organy rządowe. Gromadzeniem
eksponatów zajmował się również antykwariusz i wła-
ściciel warszawskiego Salonu Artystycznego Feliks Ri-
chling19. W Wenecji pomagał Jarockiemu, a po jego
wyjeździe zastępował go rzeźbiarz Antoni Madeyski na
stałe mieszkający w Rzymie20. Sam Jarocki opisał jak
Ministerstwo Kultury i Sztuki wyobrażało sobie polską
ekspozycję, co chyba dość dobrze oddaje panujące
wówczas w Warszawie nastroje. EligiuszNiewiadomski
[...] wówczas kierownik wydziału plastyki w Minister-
stwie, zawiadomił mnie, że pojedzie ze mną dekorator
sceny Teatru Polskiego Wincenty Drabik dla dokonania
dekoracji sal wystawowych, zaprojektowanych już i za-
aprobowanychprzez El. Niewiadomskiego. Miała to być
szopka krakowska, jak w "Betlejem " Rydla i zajmować
miała całą ścianę. A jedyny na niej większy obraz ma
być umieszczony zamiast drzwi wejciowych do szopki.
Nad szopką strzecha słomiana. Barwne, jaskrawe ma-
lowidła ze skrzyń krakowskich miały wypełniać wszy-
stkie ściany, jako długi i szeroki na dwa metry fryz. I
wśród tego miały wisieć obrazy". Jarocki nie zgodził
się na takie rozwiązanie i urządził ekspozycję ze znajo-
mością rzeczy, trzymając się stylistyki charakterystycz-
nej dla ekspozycji wiedeńskiej Secesji a także samego
Towarzystwa "Sztuka", którego był członkiem. Ściany
pomalowano na stonowany kolor pawi, nigdy podobno
wcześniej w Wenecji nie używany. Jarocki uzasadniał
4
II. 3. Mieczysław Treter na tle pawilonu, w którym w 1920 r. mieściła się polska wystawa.
Obecnie pawilon niemiecki. Fot. Zbiory Specjalne Instytutu Sztuki PAN
III. 3. Mieczysław Treter before the pavilion in which the Polish exhibition of 1920
was housed. Phot. Special Collection of the Institute ofArt — PAN
od cesarstwa austriackiego. Temu właśnie, jak sądzę, a
nie sukcesom artystycznym należy przypisać fakt, że w
1914 r. Polacy otrzymali osobną salę na pomieszczenie
prac członków Towarzystwa "Sztuka" i zaproszonych
przez nie gości. Polacy wystąpili bardzo skromnie ilo-
ściowo, co się prawdopodobnie tłumaczy), że udział
wzięła tylko "Sztuka " stowarzyszenie krakowskie, a nie
sztuka - rozumiana jako w ogóle twórczość polska.
Wszystkiego 37 obrazów, 9 rzeźb, 23 akwaforty i lito-
grafie15. Według krytyki uwagę zwracały projekty wi-
traży Mehoffera a w katalogu reprodukowano prace
Axentowicza i Filipkiewicza16. Niestety to pierwsze,
poważne wystąpienie na weneckiej wystawie nie udało
się, nie zdążono go nawet porządnie skomentować.
Wojna światowa przerwała na sześć lat dwuletni cykl
wystaw i dopiero w 1920 r. otwarto kolejne XII już
Biennale.
Przed Polską otworzyła się możliwość pokazania po
raz pierwszy artystów spod wszystkich dawnych zabo-
rów razem. O perypetiach z organizacją wystawy opo-
wiadał Władysław Jarocki w swych niepublikowanych
wspomnieniach17, sobie przypisując wszystkie zasługi.
Również Treter uważał, że: Cała impreza była tedy w
gruncie rzeczy dziełem jednego człowieka; on objechał
główne miasta polskie, wybrał dzieła sztuki (bez jury),
czuwał nad ich opakowaniem i ekspedycją, zaadaptował
lokal i rozmieścił w nim artystycznie eksponaty18. Z
zachowanych dokumentów wiadomo jednak, że zaan-
gażowanych w organizację wystawy było wówczas wie-
lu ludzi w tym także organy rządowe. Gromadzeniem
eksponatów zajmował się również antykwariusz i wła-
ściciel warszawskiego Salonu Artystycznego Feliks Ri-
chling19. W Wenecji pomagał Jarockiemu, a po jego
wyjeździe zastępował go rzeźbiarz Antoni Madeyski na
stałe mieszkający w Rzymie20. Sam Jarocki opisał jak
Ministerstwo Kultury i Sztuki wyobrażało sobie polską
ekspozycję, co chyba dość dobrze oddaje panujące
wówczas w Warszawie nastroje. EligiuszNiewiadomski
[...] wówczas kierownik wydziału plastyki w Minister-
stwie, zawiadomił mnie, że pojedzie ze mną dekorator
sceny Teatru Polskiego Wincenty Drabik dla dokonania
dekoracji sal wystawowych, zaprojektowanych już i za-
aprobowanychprzez El. Niewiadomskiego. Miała to być
szopka krakowska, jak w "Betlejem " Rydla i zajmować
miała całą ścianę. A jedyny na niej większy obraz ma
być umieszczony zamiast drzwi wejciowych do szopki.
Nad szopką strzecha słomiana. Barwne, jaskrawe ma-
lowidła ze skrzyń krakowskich miały wypełniać wszy-
stkie ściany, jako długi i szeroki na dwa metry fryz. I
wśród tego miały wisieć obrazy". Jarocki nie zgodził
się na takie rozwiązanie i urządził ekspozycję ze znajo-
mością rzeczy, trzymając się stylistyki charakterystycz-
nej dla ekspozycji wiedeńskiej Secesji a także samego
Towarzystwa "Sztuka", którego był członkiem. Ściany
pomalowano na stonowany kolor pawi, nigdy podobno
wcześniej w Wenecji nie używany. Jarocki uzasadniał
4