Universitätsbibliothek HeidelbergUniversitätsbibliothek Heidelberg
Metadaten

Instytut Sztuki (Warschau) [Hrsg.]; Państwowy Instytut Sztuki (bis 1959) [Hrsg.]; Stowarzyszenie Historyków Sztuki [Hrsg.]
Biuletyn Historii Sztuki — 58.1996

DOI Heft:
Nr. 1-2
DOI Artikel:
Recenzje
DOI Artikel:
Jaworska, Władysława: [Rezension von: Aleksander Jackowski, Sztuka zwana naiwną, Encyklopedia sztuki polskiej]
DOI Seite / Zitierlink:
https://doi.org/10.11588/diglit.48914#0192

DWork-Logo
Überblick
Faksimile
0.5
1 cm
facsimile
Vollansicht
OCR-Volltext
RECENZJE


II. 2. Władysław Sułowski, "Stwory", ol. dykta, kol.
Zimmererów. Repr. wgA. Jackowski, "Sztuka zwana naiwną..."
III. 2. Władysław Sułowski, "Monsters", oil on plywood.
Repr. according to A. Jackowski, "Sztuka zwana naiwną"...

potwierdzająjeszcze tę autentyczność. W książce Aleksandra
Jackowskiego bezdomni, anonimowi twórcy znaleźli swoje
przyjazne hospicium.
Pytając i pozwalając tym ludziom mówić o sobie, Jacko-
wski zastosował w swej pracy własną metodologię, którą
można by nazwać "na żywym organizmie". To oni, ci życiowi
nieudacznicy, nabrawszy do "profesora" zaufania zwierzają
mu się, przeważnie w nieporadnych słowach, dlaczego malu-
ją, rzeźbią, dlaczego to kochają, dlaczego muszą tworzyć.

Odpowiadają, każdy na swój sposób, na dręczące naukowców
pytanie: czym jest siła sztuki, co to znaczy być artystą.
Kilka przykładów zaczerpniętych z biogramów: Roman
Śledź, autor wstrząsających rzeźb, mówi: "Ja nie wiem, ale na
pewno istnieje jakaś nadludzka siła, która tym kieruje. Bo
przecież, mimo że w domu było bardzo ciężko, nie dla zarob-
ku rzeźbiłem". Janina Witkowska malarka, widzi w swoim
talencie przeznaczenie, lub jeśli kto woli, kod genetyczny: "A
to tak jest, że kiedy człowiek się rodzi, wszystko jest już w
nim zapisane... Jak ma być malarzem, to będzie". Aleksander
Słomiński, który całe tułacze życie ciężko przepracował, zo-
stał dotknięty "infekcją tworzenia", gdy miał 86 lat. Zaczął
rzeźbić i malować bo był "ciekawy świata". Więc rzeźbił i
malował ciekawych ludzi: rosyjskiego cara, admirała floty
brytyjskiej, generała de Gaulle'a. "To przyszło samo z siebie"
- mówi o sobie. Dla Konstantego Pawłowskiego największą
radością był fakt, gdy na wyrzeźbionego przezeń wróbla
skoczył kot. "Wróbel był jak żywy".Come vivo - powiedział-
by z uznaniem Vasari. Jadwiga Budzisz-Buynowska z zawo-
du nauczycielka (w młodości studentka filozofii we Lwowie),
która zaczęła malować w bardzo podeszłym już wieku, wy-
znaje: "Bronię się, bronię mojej godności, dlatego maluję...
Zostałam skazana na twórczość". Desperacka obrona przed
degradującą starością, chorobami, samotnością wyzwoliły
nieprzeciętny talent. To piękne nowoczesne malarstwo. Wła-
dysław Chajec, który rzeźbi...szewskim kozikiem, daje krótką
odpowiedź godną psychoanalityka: "Rzeźbię, żeby nie zwa-
riować". Schorowany, 92-letni Alfred Długosz, na łożu śmier-
ci wypowiedział do Aleksandra Jackowskiego, (który na ży-
czenie artysty do niego przyjechał), słowa, które brzmiąjak z
Ewangelii: "Teraz mogę już umrzeć. Panie, ja miałem szczę-
śliwe życie, ja byłem malarzem".
Wspomniany już podtytuł książki Encyklopedia sztuki
polskiej, jest czytelniczą pułapką, bo któż czyta encyklope-
die? Do encyklopedii się zagląda gdy brak potrzebnej infor-
macji w głowie. Tymczasem ta niezwykła encyklopedia i
zawarte w niej sylwetki twórców jest pasjonującą lekturą,
która wciąga treściątych niezwykłych życiorysów dając pełną
satysfakcję w warstwie literackiej, a dzięki znakomitym re-
produkcjom, satysfakcję wizualną. Nie ma tu śladu oschłości
leksykograficznej -jest to wzruszający, narodowy skarbczyk
opowieści o zapomnianych, a teraz wydobytych z anonimo-
wości ludziach, dla których sztuka stała się sposobem na życie
i tego życia sensem.
Dwie wielkie osobowości klamrujące przedstawiony nam
wybór (sam Jackowski uważa każdy wybór za zbrodniczy) -
to Nikifor z Krynicy i Felicja Głowacka z Warszawy. Ale
naiwność naiwności nie równa. Ten pierwszy - to wiejski
prostaczek, krynicki Poverello, analfabeta i prawie głuchonie-
my, autor niezliczonej ilości malutkich górskich pejzaży,
portretów i autoportretów a przy tym wizjoner na miarę
Gaudiego w swych architektonicznych kompozycjach jak np.
Miasto z kościołem po prawej stronie lub Ameryka (gdzie
według komentarza ludzie siedzą i dulary robią). Druga,
biegunowo odrębna naiwna artystka, to Felicja Głowacka,
dentystka z zawodu, malarka kwiatów, której znakomite,
dojrzałe kompozycje mogłyby się znaleźć obok bukietów

182
 
Annotationen