Universitätsbibliothek HeidelbergUniversitätsbibliothek Heidelberg
Metadaten

Instytut Sztuki (Warschau) [Editor]; Państwowy Instytut Sztuki (bis 1959) [Editor]; Stowarzyszenie Historyków Sztuki [Editor]
Biuletyn Historii Sztuki — 58.1996

DOI issue:
Nr. 1-2
DOI article:
Listy do redakcji
DOI article:
Kowalczyk, Jerzy: Historia lubi się powtarzać - o Galerii Miejskiej we Lwowie
DOI Page / Citation link:
https://doi.org/10.11588/diglit.48914#0255

DWork-Logo
Overview
Facsimile
0.5
1 cm
facsimile
Scroll
OCR fulltext
(...) Otóż mojem zdaniem zbiór ten obrazów niezmiernie
liczny pod względem ilości, nie zadowala wcale co do jakości.
(...) Nie przywiązuję bowiem wielkiej wagi do tego, by autor-
stwo dzieła dało dało się stwierdzić z wielkiem prawdopodo-
bieństwem. Przeważnie też za wiele sobie ludzie nad kwestyą
autorstwa głowy suszą, zapominając przez to nieco o wartości
artystycznej dzieła. Ważniejsza teżniż autorstwa jest kwestya,
czy dzieło ma cechy oryginału, czy kopii. (...) Najbardziej uda-
nemi dziełami z całego zbioru obrazów sąniektóre szkice z epoki
barokowej, powiem nawet, że one jedynie wzbudzają u mnie
prawdziwie żywy artystyczny interes (...) [s.4].
Oprócz tego zasłu gują - mojem zdaniem - na uwagę jako
dzieła o pewnej artystycznej wartości (...).
Oto mniej więcej wszystko, co mogłem znaleźć warto-
ściowego. Natomiast naliczyłem prawie 200 obrazów tak
wręcz pozbawionych wszelkich artystycznych zalet, że uwa-
żam je za będące poniżej wszelkiej krytyki (...) [s.5].
Kilka uwag należałoby jeszcze chyba poświęcić t.zw.
"Rafaelowi" galeryi miejskiej, wprawdzie nie z powodu war-
tości artystycznej tego obrazu, lecz z powodu obszernych
dyskusyi, których był powodem. Obraz ten chciano uznać za
"perłę" zbioru. Smutne to zaiste świadectwo dla kolekcyi,
której tego rodzaju malowidło jest "perłą"! (...) Jest to wpraw-
dzie obraz niezawodnie stary, florencki lub rzymski z drugiej
połowy XVI wieku, lecz już na podstawie kompozycji i
wykonania możemy go uważać za dzieło tak słabe jakiegoś
trzeciorzędnego rzemieślniczego malarza, że nie warto się
wcale nawet nad tym zastanawiać, kto może być jego autorem.
[s.6].
(...) W dzisiejszym stanie, a w dodatku w ramach śmiesz-
nych, pretensjonalnych i pozbawionych wszelkiego smaku
wzbudza Ex "Rafael" galeryi miejskiej tylko uśmiech polito-
wania.
(...) Nadto już na podstawie takiego doświadczenia radzi-
łem być bardzo ostrożnym i nieufnym, bo zbiór, w którym tak
liche malowidło nazywają Rafaelem, nie może być poważną
kolekcją artystyczną. (...) Być może, że ci panowie, którzy
nabyli zbiór ukraiński dla galeryi miejskiej, mieli "dobre
chęci", temu nie chcę przeczyć. W tym jednak razie dali
dowód o tyle mniejszego znawstwa obdarzając za tak drogie
pieniądze Lwów zbiorem, który wystawia stolicę kraju na
pośmiewisko a publiczności tylko szkodę przynosi, [s.7]
Niektórzy zwolennicy i twórcy "galeryi miejskiej" chcie-
liby zamknąć usta krytyce argumentem, że "n a szych"
rzeczy nie godzi się oceniać surowo, lecz raczej z pobłaża-
niem. (...) Trudno przecież wymagać, ażeby lwowianie, dla-
tego tylko, że reprezentanci miasta zrobili jak najgorszy inte-
res, zaparli się dobrego smaku i poczucia piękna i przez źle
zrozumiany patryotyzm śmiecie tandeciarskie uznali za arcy-
dzieła.
Zastrzec się wreszcie należy przeciwko formie polemiki
niektórych obrońców "galeryi miejskiej" skierowanej prze-
ciwko krytykom. Miotanie obelg to broń najmniej chwalebna
w dyskusyach o rzeczach sztuki. Ilość inwektyw skierowa-
nych przeciwko tym, którym się galerya miejska nie podoba,
nie podniesie ani o włos jakości dzieł zgromadzonych w tem
poronionem niestety muzeum sztuki." [s.8]

Wilhelm Suida: "Wrażenia, jakie na mnie zrobiła lwo-
wska "galerya miejska" przy kilkakrotnem bardzo grunow-
nem obejrzeniu zawartych w niej dzieł nie mogę nazwać
inaczej jak wręcz deprymujące m. Jest w niej
wystawionych 242 obrazów. Wołałbym, żeby było co najwy-
żej 40. Zaledwo bowiem tyle zanotowałem sobie tamże obra-
zów takich, które wzbudzają jakikolwiek interes i posiadają,
niewielką wprawdzie, ale przecież jakąś artystyczną wartość.
Reszta, a więc mniej więcej aż 200 obrazów, to częścią
falsyfikaty, częścią nędzne kopie, częścią zaś obrazy stare
wprawdzie lecz bądź to bez żadnej zupełnie wartości lub tak
źle utrzymane i zeszpecone późniejszymi restauracyami, że
straciły do szczętu swój pierwotny charakter, [s.8]
Sąd tak ujemny i surowy dla całego zbioru mógłby się
wydać niesprawiedliwym, gdybym go nie stwierdził przynaj-
mniej pewną ilością przykładów. Oto uważam w szczególno-
ści za falsyfikaty następujące Nra (...). Badacz sztuki powi-
nien gruntownie, o ile ma do tego sposobność, studyować
zręcznie wykonane falsyfikaty, ażeby sobie w tym względzie
wyrobić oko a tem samem nauczyć się potrzebnej ostrożności
w sądzie. Żeby jednak tak niezgrabne falsyfikaty mogły mieć
pewną wartość kształcącą dla szerszej publiczności, tego nikt
chyba utrzymywać nie zechce.
(...) Jakąż wartość mają mieć dla publiczności, czego jej
mogą nauczyć obrazy, [za] które w handlu z tandetą płaciłoby
się najwyżej po 10 do 30 kor. za sztukę! (...) [s.9]
Z dawniejszych szkół włoskich nie ma prawie nic godne-
go uwagi. O owym nieszczęśliwym t.zw. "Rafaelu" nie chcę
bliżej mówić - podzielam bowiem przeważnie znane mi w
tym względzie zapatrywania p. Jana Bołoza Antoniewicza,
którym dał wyraz w swem doskonałem studyum o tej kwestyi.
(...) [s.10]
Skomne to zaiste pokłosie dzieł jako tako wartościowych
na tę ogromną ilość obrazów! Ale istotnie przekonany jestem,
że więcej obrazów tam odkryć nie podobna, którymby można
przypisać wartość pewną kształcącą zmysł artystyczny i smak
publiczności. Zbiór natomiast, tak jak go widzimy dziś w
całości, może mieć tylko wpływ i skutek wręcz przeciwny:
oko nieobznajomione ze sztuką może tylko bałamucić i od-
straszać od dawnej sztuki, a oko znawcy męczyć i nużyć. (...)
Mojem zdaniem reprezentują one zaledwo może dziesiątą
część całej wedle podanych mi informacyi za nabyty zbiór
wyłożonej sumy. Ubolewać tylko trzeba, że miasto Lwów, w
którem żyje kilku wybitnych znawców sztuki, nie uznało za
rzecz stosowną rady ich zasięgnąć przed zadecydowaniem
tego wielce niefortunnego nabytku." [s.11]
Karol Lanckoronski: "(...) wypowiadam tem samem
pośrednio przekonanie, że droga, którą obrano przez zakupno
kolekcyi Pana J., była niewłaściwą. Łudzono się widocznie,
że można naraz bez pytania się fachowych ludzi wejść w
posiadanie wielkiej ilości znakomitych i cennych zabytków.
Sądzono, że w owej kollekcji odkryto nagle skarb dotąd
nieznany. Zawiedziono się niestety zupełnie. W zakupionym
bowiem licznym zbiorze zaledwo tu i ówdzie spotyka się parę
rzeczy, które dla muzeum istotnie zakupić było warto.(...)
[s.13]

245
 
Annotationen