Universitätsbibliothek HeidelbergUniversitätsbibliothek Heidelberg
Metadaten

Instytut Sztuki (Warschau) [Editor]; Państwowy Instytut Sztuki (bis 1959) [Editor]; Stowarzyszenie Historyków Sztuki [Editor]
Biuletyn Historii Sztuki — 55.1993

DOI issue:
Nr. 1
DOI article:
Voisé, Waldemar: Kazimierz Sichulski: tryptyk po pięćdziesięciu latach
DOI Page / Citation link:
https://doi.org/10.11588/diglit.48738#0083

DWork-Logo
Overview
Facsimile
0.5
1 cm
facsimile
Scroll
OCR fulltext
Biuletyn Historii Sztuki
R. LV, 1993, Nr 1
PL ISSN 0006 - 3967

WALDEMAR VOISŚ
Warszawa, Instytut Filozofii i Socjologii PAN

KAZIMIERZ SICHULSKI: TRYPTYK PO PIĘĆDZIESIĘCIU LATACH

1. Lwowianin na wysokiej połoninie
Każdy z nas miał kraj młodości szczęśliwy
Kraj, co się nigdy w myślach nie odmienia
Kiedy Słowacki pisał te słowa w Beniowskim wie-
dział chyba, że niezmienny myślowo świat przeszłości
niekiedy zmienia się w naszej wyobraźni. Myśląc o
czymś dawnym tak samo malarz może to widzieć nieco
inaczej; choć nieznacznie, zmienić się zresztą może nie
tylko widzenie przeszłości. Wiemy przecież dobrze, że
nawet niewzruszoność Tatr przetwarza się w świado-
mości „Krakowiaków i Górali" - a nie tylko w ich
oczach - pod wpływem nieustannej fascynacji. Różnie
zaś widząc teraz Huculszczyznę, tzw. „Lwowiacy" są
nadal wierni myślom o niej, choć od pół wieku jest już
poza granicami i tylko bieszczadzkie połoniny przypo-
minają nieco urok tamtego kraju.
„Tak zwane połoniny, stepy górskie nieraz olbrzymiej
rozległości" wznoszą się nadal ponad puszczami, a nie-
kiedy łączą „z borami górskimi po południowej węgier-
skiej stronie" - tak wtajemniczał w nastrój tej krainy
Stanisław Vincenz w książce Na wysokiej połoninie, której
pierwszy tom ukazał się w 1936 r. Pokucie, osobliwy
zakątek dawnej szlacheckiej Rzeczypospolitej, a później
część galicyjskiej prowincji monarchii austro - węgier-
skiej, to ziemia przedziwna. „Budownictwo i ornamenty-
ka, obyczaj i walka, stroje i kilimy, zabawy i zabobony,
pieśń i poetycka fantazja, legendy i wierzenia - wszystko
to swoiste i odrębne". Nie znając tej książki trudno pojąć
sens wielu obrazów Kazimierza Sichulskiego, urodzonego
we Lwowie i zmarłego w tym mieście przed pięćdziesięciu
laty w wieku 63 lat. Po młodzieńczym zachwycie pozo-
stał wierny huculskiej ziemi, gdy po kilku latach krako-
wskich studiów i zagranicznych podróży powrócił do
rodzinnego miasta; wiele czasu poświęcał portretom,
batalistyce, dekoracjom, karykaturom itp., ale wysokie
połoniny zachwyciły go raz na zawsze.

W październiku 1942 r., już ciężko chory, wspomi-
nał w szpitalu swe wędrówki po Czarnohorze i powta-
rzał - po włosku - to, co w dantejskim Piekle
przypominała Francesca da Rimini: największym nie-
szczęściem jest przypominać sobie minione szczęście:
Nessun maggior dolore, che ricordarsi del tempo felice
nella miseria. Kilka tygodni później, w listopadzie, nie-
wielka grupa towarzyszyła mu w ostatniej drodze na
łyczakowski cmentarz.
I tak oto, wypożyczona mi w lecie niewielka i
podniszczona książeczka przez długie lata była moją
ulubioną lekturą. Był to ogłoszony w 1920 r. przekład
Boya „filozoficznych powiastek" Diderota. Zalecając
mi tę lekturę mówił, że właśnie teraz, podczas oku-
pacji, warto pamiętać o „innym świecie". Najwyraźniej
na poparcie tej opinii, Sichulski podarował mi wów-
czas niewielką akwarelę - słoneczniki na tle niewiel-
kiej chałupy i przy tej okazji zadał pytanie: „co
napisałby o tym obrazie Diderot?" Domyśliłem się, że
był zachwycony tym pisarzem nie tylko za jego
wspaniałe uwagi o malarstwie w słynnych - przez siebie
stworzonych - Salonach. Książka nosząca tytuł To nie
bajka... zdumiała mnie otwartością formułowanych
tam myśli, a najbardziej podobał mi się Przyczynek do
podróży Bougainville 'a napisany w 1771 r.
Wydała mi się wprawdzie przesadą opinia, że „męż-
czyzna i kobieta to dwie niezwykle złośliwe bestie" -
teraz wiem, że miał rację - ale przekonał mnie pogląd,
że „człowiek natury" staje się coraz częściej „człowie-
kiem sztucznym". Byłem przekonany, że dzieje się tak,
bo zamiast przystosowywać się do świata, robi teraz
wszystko, aby przystosować świat do siebie, tj. - jak
mówi Biblia - chce czynić sobie ziemię poddaną. Ta
opinia zdominowała odtąd moje rozważania. A właśnie
w Wysokiej połoninie czytałem o „tęsknocie do prastarej
dawności", o „nawrocie do przyrody" i dążeniu do
„duchowej swobody".

75
 
Annotationen