Universitätsbibliothek HeidelbergUniversitätsbibliothek Heidelberg
Metadaten

Instytut Sztuki (Warschau) [Editor]; Państwowy Instytut Sztuki (bis 1959) [Editor]; Stowarzyszenie Historyków Sztuki [Editor]
Biuletyn Historii Sztuki — 58.1996

DOI issue:
Nr. 1-2
DOI article:
Recenzje
DOI article:
Ryszkiewicz, Andrzej: [Rezension von: Anna Król, Henryk Rodakowski (1823-1894)]
DOI Page / Citation link:
https://doi.org/10.11588/diglit.48914#0175

DWork-Logo
Overview
Facsimile
0.5
1 cm
facsimile
Scroll
OCR fulltext
RECENZJE


II. 5. H. Rodakowski, Dwaj martwi Turcy, 1853-1854. Warszawa, Dom Aukcyjny UNICUM.
Fot. E. Ciołek, A. Masłyk
III. 5. II. Rodakowski, "Two Dead Turks" 1853-'4. Warsaw, Auctioneers' UNICUM
Phot. E. Ciołek, A. Masłyk

których malarz nie przywiązywał większej wagi. Znaczna
część tej masy wypłynęła stosunkowo niedawno, już po uka-
zaniu się monografii pióra Władysława Kozickiego (1937),
nie jest więc notowana w literaturze, a nie podpisana. Są
wśród niej i rzeczy nietypowe, np. pejzaże. Proweniencja
może więc autorstwo uwierzytelnić. Pracownię Henryka Ro-
dakowskiego odziedziczyły dzieci artysty - córka Maria i jej
synowie Henryk i Marcjan Woźniakowscy oraz bezdzietny
syn malarza Zygmunt, a po nim rodzina jego żony Marii z
Kamieniobrodzkich. Jeśli obiekt pochodził od nich, to taka
informacja jest bardzo istotna, a Anna Król nie zawsze ją
podaje. Np. dodać należy, że od Marcjana Woźniakowskiego
pochodzą nry m.in. I 33, I 74 i I 94, a od Henryka
Woźniakowskiego I 63, II 168-175, II 311. Nr II 55 należał
ostatnio do Izabeli Stachowicz (Czajki).
W ogóle sprawa proweniencji interesuje Annę Król w
małym stopniu, jest to jedyny zarzut, jaki mogę jej dziełu
postawić. Tę sprawę można najlepiej pokazać na epizodzie
dotyczącym pierwszego właściciela głównego dzieła artysty,
Generała Dembińskiego. Na s. 47 czytamy "Obraz nabył
Ksawery Branicki do Montresoru (nie odnotowany w papie-
rach Branickiego)"; na s. 49 zaś: "Obraz kopiowano na zamku
w Montresor. W 1871 we wrześniu kopię wykonał Marceli
Krajewski. W liście do Marcelego Tąszewskiego donosił, że
=kopiuje starego mistrza tak jak Giacomotti=". Sprawę trzeba
uporządkować. Dembińskiego istotnie kupił hr. Branicki, na-
stąpiło to po 1853 (data pierwszego inwentarza obrazów
montresorskich), a nie było go już w 1873 r. (data drugiego
inwentarza). Kopiował go istotnie Marceli Krajewski. Dnia 5
września 1871 r. pisał do Jana Działyńskiego (Bibl. Kórnicka
nr 7442 k.164-165, korzystam z kopiii p. J. Polanowskiej):
"Obecnie jestem w Montresor i korzystam z udzielonego mi
pozwolenia Pana Branickiego, kopiowania portretu Jenerała
Dembińskiego, dzieła, którym Rodakowski tak znakomicie
odznaczył się". Natomiast cytat podany przez Annę Król
pochodził z listu Krajewskiego pisanego w Londynie 7 listo-

pada 1871 r. i nie ma nic z Rodakowskim i jego obrazem
wspólnego. Korespondencja Tąszewskiego zachowana jest w
Montresor.
Wracając do katalogu. Po historii obrazu podaje autorka
technikę i rozmiary, po tym zaś następuje wyjaśnienie treści.
Przy portretach - nota życiorysowa modela, co przy osobach
mało znanych lub w ogóle spoza życia publicznego — jest
bardzo potrzebne. Wątpię natomiast w celowość noty wyjaś-
niającej kim był np. Solon, Likurg lub Mojżesz, albo jak
przebiegała tzw. Rzeź galicyjska, co to była za scena Karola
IX przy zwłokach Coligny ego lub Wjazd Henryka Walezego
do Krakowa.
Notę katalogową zamykają uwagi o obiekcie (często -
cudze) i bibliografia, w której autorka chciała zebrać wszy-
stko, co oczywiście nie jest możliwe przy obrazach znanych,
a i nie jest celowe, bo co komu po notatce np. w "Biesiadzie
Literackiej", "Polsce zbrojnej w kulturę" itp.? Uważam, iż
bibliografię należy ograniczać do pozycji wnoszących coś
istotnego, jak choćby M. Meschnik, Galeria malarstwa pol-
skiego dawnego Muzeum Śląskiego w Katowicach, Bytom
1988 s. 81, 96, 115-117, żeby się tylko do tej przykładowej
pozycji ograniczyć.
Aby tę listę drobnych uchybień doskonałej całości zakoń-
czyć, przypomnę własną przewinę. Wśród sześciu pozycji
niesłusznie Rodakowskiemu przypisanych jest i olejna głowa
chłopa, obecnie w Muzeum Okręgowym w Grudziądzu,
przy której Anna Król z najwyższą delikatnością pominęła
bibliografię, to jest mój grzech, z którego się zresztą szyb-
ko wycofałem. Ale ten ładny zresztą obraz, zasugerowany
przez ówczesnych właścicieli, poważnych kolekcjonerów
wrocławskich, zreprodukowałem jako dzieło Rodakowskie-
go, co nie jest zgodne z prawdą. O ile jednak pamiętam,
obraz nosił sygnaturę H.R., o której katalog nie wspomina.
Widziałem później inny jeszcze obraz (w Paryżu), noszący
tąż samą sygnaturę i także przedstawiający galicyjskiego
chłopa. Tamten obraz, który mi okazano jako dzieło Roda-

165
 
Annotationen