PRZEGLĄD LITERATURY I WYSTAW
stawiającą Historię Scypiona (s. 12-13). Okazuje się, że w
zbiorach Zygmunta III i jego następców były dwie serie o tym
tytule, mylone przez dotychczasowych badaczy. Pierwszą
otrzymał Zygmunt III od elektora branderburskiego przed
1623 r., drugą zakupił około 1611-15 r. u tkacza Franęois
Spieringa z Delft, tym razem z inną serią, nie znaną w Polsce,
przedstawiającą Historię Diany. W tym miejscu warto zwró-
cić uwagę na to, że w brukselskim warsztacie Jakuba Geubel-
sa, czynnym w latach 1585-1605, powstała seria tapiserii z
Historią Scypiona, wykonana według projektów Giulia Ro-
mano, z której jeden egzemplarz przechowuje Muzeum
Narodowe w Poznaniu. Może więc owa pierwsza wazowska
seria pochodziła z tego właśnie warsztatu? Następnie autor
wymienia inne, nader liczne, serie tapiserii w posiadaniu
polskich Wazów, śledzi ich losy, w kilku wypadkach ustala
warsztaty, w których zostały wykonane. Przytoczone tu infor-
macje w pełni potwierdzają opinię sekretarza legacji francu-
skiej z 1646 r., Jean Le Laboureura, o tym, że kolekcje tapiserii
polskiego dworu były "najbogatsze nie tylko w Europie, ale
też w Azji".
Serie tapiserii ze scenami figuralnymi często wykonywa-
no w kilku egzemplarzach, wprowadzając do poszczególnych
serii niewielkie zmiany. Wiele tych serii, ich części lub poje-
dynczych sztuk przetrwało do naszych czasów w zbiorach
europejskich i polskich. Może więc szkoda, że autor nie
wzbogacił swoich wywodów materiałem ilustracyjnym uka-
zującym jak choćby w przybliżeniu wyglądały owe liczne
wazowskie tapiserie z Dziejami lub Historią Saula, Absalo-
ma, Cyrusa, Oktawiana Augusta, Wojny Trojańskiej itp. Bo-
gaty wybór zachowanych w Polsce tapiserii prezentuje
Katalog opracowany pod redakcją Aleksandry Wasilko-
wskiej z wystawy w Muzeum Narodowym w Poznaniu w
1971 r.
Dla badaczy polskiej kultury artystycznej duże zna-
czenie mają - znane już, ale poszerzone - wiadomości o
wykonanej w kraju serii tkanin przedstawiających sceny z
kampanii smoleńskiej Władysława IV w 1634 r. (s. 17).
Potwierdzają one fakt istnienia wytwórni tapiserskich na
dworze polskim, a jednocześnie uzupełniają o obiekty z dzie-
dziny tkactwa obszerną, lecz dotąd nie w pełni rozpoznaną
"artystyczną dokumentację" władysławowskiej victorii,
utrwalonej w dziełach malarstwa, rzeźby, grafiki i medalier-
stwa. Warto podkreślić rzadką w tapiseriach tego czasu aktu-
alizację tematyki; nasuwa się też pytanie jaka mogła być
formalna zależność owych tkanin od zachowanych obrazów
i rycin, w tym słynnej delineacji ukazującej Zniesienie oblę-
żenia Smoleńska autorstwa Johanna Pleitnera i Wilhelma
Hondiusa?
Opublikowane dokumenty dostarczają wiele danych do
poznania rezydencji w Nieporęcie, którą Jan Kazimierz
szczególnie lubił i nazywał swoim Tusculum. Trzeba jednak
zauważyć, że w 1643 r. jej oficjalnym właścicielem był król
Władysław IV. Dlatego interpretacja spisów ruchomości
przechowywanych w Nieporęcie wymaga dużej ostrożności.
Fakt umieszczenia tu 60-ciu obrazów nie musi przeczyć
tezie Władysława Tomkiewicza o braku zainteresowania
królewicza Jana Kazimierza dla malarstwa (s. 5, 17, 23),
gdyż te obrazy mogły należeć do Władysława IV lub nawet
Zygmunta III. Na przemieszanie w tych spisach własności
królewicza i króla dowodnie wskazuje "miecz rzymski w
srebrnych złocistych pochwach". Autor słusznie wiąże ten
obiekt z mieczem poświęcanym, wręczonym w 1625 r. kró-
lewiczowi Władysławowi przez papieża Urbana VIII (s. 19,
28). Nie był to jednak "upominek" papieski lecz wysokiej
rangi odznaczenie honorowe, nadawane "obrońcom chrześci-
jaństwa". Polski królewicz otrzymał je za zwycięstwo cho-
cimskie. Nie jest możliwe aby Władysław IV darował ten
miecz młodszemu bratu. Można tylko wyrazić zdziwienie, że
tak zaszczytną oznakę (obecnie znajdującą się w szwedz-
kim zamku Skokloster) przechowywano w odległej i prze-
cież drugorzędnej rezydencji. Podobnie, jak z owym
mieczem mogło być z szeregiem innych obiektów wymienio-
nych w spisach, które należały do Władysława IV, a Jan
Kazimierz przed wstąpieniem na tron w 1648 r., tylko nimi
dysponował.
Opublikowane dokumenty wyjaśniają szereg zagadnień z
dziedziny mecenatu Wazów, lecz także sygnalizują nowe
problemy. Razem z innymi źródłami z paryskich archiwów,
których wydanie zapowiada Ryszard Szmydki, na pewno
staną się cennym materiałem dla dalszych ustaleń.
Jerzy Lileyko
Obrazy i ich kontekst: Portret dziewczyny w oknie Rembrandta (Painting and their
Ćontext: Rembrandt's Girl at a Window). Galeria Obrazów w Dulwich,
3 luty - 25 kwiecień 1993
Portret młodej dziewczyny wspartej łokciami na kamien-
nym parapecie, namalowany przez Rembrandta w 1645 r„ to
jeden z najlepiej znanych obrazów ze zbiorów Galerii w
Dulwich. W XVIII w. należał do Roger de Piles'a, następnie
do Jeean-Baptiste Pierre Lebruna, który sprzedał go Noelowi
Desenfans skupującemu obrazy dla Stanisława Augusta.
Czyżby więc było to jedno z tych dzieł, które miały - gdyby
nie przeciwność historii - trafić do Warszawy? Portret był
wielokrotnie kopiowany, sam Rembrandt powracał do tematu
w późniejszych kompozycjach, m.in. w 1651 r. malując Por-
tret służącej z Galerii Narodowej w Sztokholmie. Portret
z Dulwich kopiowali wielcy artyści, tacy jak Joshua Rey-
nolds (jedna kopia znajduje się w Ermitażu, druga w Lon-
dynie w Kenwood House), a także wielu mało znanych
285
stawiającą Historię Scypiona (s. 12-13). Okazuje się, że w
zbiorach Zygmunta III i jego następców były dwie serie o tym
tytule, mylone przez dotychczasowych badaczy. Pierwszą
otrzymał Zygmunt III od elektora branderburskiego przed
1623 r., drugą zakupił około 1611-15 r. u tkacza Franęois
Spieringa z Delft, tym razem z inną serią, nie znaną w Polsce,
przedstawiającą Historię Diany. W tym miejscu warto zwró-
cić uwagę na to, że w brukselskim warsztacie Jakuba Geubel-
sa, czynnym w latach 1585-1605, powstała seria tapiserii z
Historią Scypiona, wykonana według projektów Giulia Ro-
mano, z której jeden egzemplarz przechowuje Muzeum
Narodowe w Poznaniu. Może więc owa pierwsza wazowska
seria pochodziła z tego właśnie warsztatu? Następnie autor
wymienia inne, nader liczne, serie tapiserii w posiadaniu
polskich Wazów, śledzi ich losy, w kilku wypadkach ustala
warsztaty, w których zostały wykonane. Przytoczone tu infor-
macje w pełni potwierdzają opinię sekretarza legacji francu-
skiej z 1646 r., Jean Le Laboureura, o tym, że kolekcje tapiserii
polskiego dworu były "najbogatsze nie tylko w Europie, ale
też w Azji".
Serie tapiserii ze scenami figuralnymi często wykonywa-
no w kilku egzemplarzach, wprowadzając do poszczególnych
serii niewielkie zmiany. Wiele tych serii, ich części lub poje-
dynczych sztuk przetrwało do naszych czasów w zbiorach
europejskich i polskich. Może więc szkoda, że autor nie
wzbogacił swoich wywodów materiałem ilustracyjnym uka-
zującym jak choćby w przybliżeniu wyglądały owe liczne
wazowskie tapiserie z Dziejami lub Historią Saula, Absalo-
ma, Cyrusa, Oktawiana Augusta, Wojny Trojańskiej itp. Bo-
gaty wybór zachowanych w Polsce tapiserii prezentuje
Katalog opracowany pod redakcją Aleksandry Wasilko-
wskiej z wystawy w Muzeum Narodowym w Poznaniu w
1971 r.
Dla badaczy polskiej kultury artystycznej duże zna-
czenie mają - znane już, ale poszerzone - wiadomości o
wykonanej w kraju serii tkanin przedstawiających sceny z
kampanii smoleńskiej Władysława IV w 1634 r. (s. 17).
Potwierdzają one fakt istnienia wytwórni tapiserskich na
dworze polskim, a jednocześnie uzupełniają o obiekty z dzie-
dziny tkactwa obszerną, lecz dotąd nie w pełni rozpoznaną
"artystyczną dokumentację" władysławowskiej victorii,
utrwalonej w dziełach malarstwa, rzeźby, grafiki i medalier-
stwa. Warto podkreślić rzadką w tapiseriach tego czasu aktu-
alizację tematyki; nasuwa się też pytanie jaka mogła być
formalna zależność owych tkanin od zachowanych obrazów
i rycin, w tym słynnej delineacji ukazującej Zniesienie oblę-
żenia Smoleńska autorstwa Johanna Pleitnera i Wilhelma
Hondiusa?
Opublikowane dokumenty dostarczają wiele danych do
poznania rezydencji w Nieporęcie, którą Jan Kazimierz
szczególnie lubił i nazywał swoim Tusculum. Trzeba jednak
zauważyć, że w 1643 r. jej oficjalnym właścicielem był król
Władysław IV. Dlatego interpretacja spisów ruchomości
przechowywanych w Nieporęcie wymaga dużej ostrożności.
Fakt umieszczenia tu 60-ciu obrazów nie musi przeczyć
tezie Władysława Tomkiewicza o braku zainteresowania
królewicza Jana Kazimierza dla malarstwa (s. 5, 17, 23),
gdyż te obrazy mogły należeć do Władysława IV lub nawet
Zygmunta III. Na przemieszanie w tych spisach własności
królewicza i króla dowodnie wskazuje "miecz rzymski w
srebrnych złocistych pochwach". Autor słusznie wiąże ten
obiekt z mieczem poświęcanym, wręczonym w 1625 r. kró-
lewiczowi Władysławowi przez papieża Urbana VIII (s. 19,
28). Nie był to jednak "upominek" papieski lecz wysokiej
rangi odznaczenie honorowe, nadawane "obrońcom chrześci-
jaństwa". Polski królewicz otrzymał je za zwycięstwo cho-
cimskie. Nie jest możliwe aby Władysław IV darował ten
miecz młodszemu bratu. Można tylko wyrazić zdziwienie, że
tak zaszczytną oznakę (obecnie znajdującą się w szwedz-
kim zamku Skokloster) przechowywano w odległej i prze-
cież drugorzędnej rezydencji. Podobnie, jak z owym
mieczem mogło być z szeregiem innych obiektów wymienio-
nych w spisach, które należały do Władysława IV, a Jan
Kazimierz przed wstąpieniem na tron w 1648 r., tylko nimi
dysponował.
Opublikowane dokumenty wyjaśniają szereg zagadnień z
dziedziny mecenatu Wazów, lecz także sygnalizują nowe
problemy. Razem z innymi źródłami z paryskich archiwów,
których wydanie zapowiada Ryszard Szmydki, na pewno
staną się cennym materiałem dla dalszych ustaleń.
Jerzy Lileyko
Obrazy i ich kontekst: Portret dziewczyny w oknie Rembrandta (Painting and their
Ćontext: Rembrandt's Girl at a Window). Galeria Obrazów w Dulwich,
3 luty - 25 kwiecień 1993
Portret młodej dziewczyny wspartej łokciami na kamien-
nym parapecie, namalowany przez Rembrandta w 1645 r„ to
jeden z najlepiej znanych obrazów ze zbiorów Galerii w
Dulwich. W XVIII w. należał do Roger de Piles'a, następnie
do Jeean-Baptiste Pierre Lebruna, który sprzedał go Noelowi
Desenfans skupującemu obrazy dla Stanisława Augusta.
Czyżby więc było to jedno z tych dzieł, które miały - gdyby
nie przeciwność historii - trafić do Warszawy? Portret był
wielokrotnie kopiowany, sam Rembrandt powracał do tematu
w późniejszych kompozycjach, m.in. w 1651 r. malując Por-
tret służącej z Galerii Narodowej w Sztokholmie. Portret
z Dulwich kopiowali wielcy artyści, tacy jak Joshua Rey-
nolds (jedna kopia znajduje się w Ermitażu, druga w Lon-
dynie w Kenwood House), a także wielu mało znanych
285