fłECENZJE — WYSTAWY
II. 35. Argenteuil, 1871, Tournai, Musee des Beaux-Arts
modela w czarnym aksamitnym surducie wtopiona jest w
ciemne tło; spokojna twarz znanego z urody pisarza, ukazana
w jasnym, jednolitym świetle, scharakteryzowana jest z wy-
raźną sympatią. Widoczny spod kamizelki fragment szerokie-
go, czerwonego pasa i czerwona.narzuta stołu z odcinającą się
na niej ostrą, żółtą plamą cytrynowej skórki wprowadzają
jedyne mocne akcenty koloru.
Portret Emila Zoli z 1868 r. (il. 26; Kat. 106), najszerzej
znany z tej grupy obrazów, powstał jako podziękowanie
artysty za namiętną obronę jego malarstwa przez młodego
krytyka23. Gwałtowna kampania Zoli, jakkolwiek podjęta
tyleż w obronie własnych przekonań artystycznych, co młodej
sztuki, przyniosła Manetowi ważne i oczekiwane poparcie.
Bliższa znajomość malarza i pisarza nastąpiła już po opubli-
kowaniu pierwszych artykułów Zoli i zapoczątkowała ich
późniejszą wieloletnią przyjaźń. Długotrwałe pozowanie
do portretu odbywało się w pracowni Maneta. Zola siedzi
w fotelu, profilem do widza, ubrany w czarny aksamitny
surdut i jasne spodnie; przed nim otwarta książka, stanowiąca
najjaśniejszą plamę obrazu; parawan japoński za fotelem
i prostokąt obrazów na ścianie ujmują w ramę pionów i po-
ziomów skos utworzony przez fotel, otwartą książkę i przed-
mioty na stole. Twarz okolona czernią włosów i brody, jak
w większości portretów Maneta, widoczna jest w jednolitym,
jasnym świetle. Podobnie jak w wypadku Astruca, zawód
portretowanego podkreślają książki i przybory pisarskie.
Parawan, drzeworyt japoński, rycina według Los Borrachos
Velazqueza odnoszą się raczej do zainteresowań malarza niż
krytyka, za to Olimpia z lokiem na czole i spojrzeniem skiero -
wanym ku Zoli jakby przypomina o entuzjazmie krytyka
wobec obrazu, który nazwał arcydziełem jego twórcy. Ten
świetnie zakomponowany portret, zarazem tradycyjny i no-
woczesny, o starannie wymodelowanych rekach (Manet był
wielokrotnie krytykowany za nieumiejętność przedstawiania
rąk) spotkał się z przychylnym przyjęciem na Salonie 1868 r.,
zwłaszcza ze strony starego, ale otwartego na zalety młodego
malarstwa Thore-Biirgera. Jednak niezbyt wyrazista, wto-
piona w tlo twarz pisarza oraz jego sztywna pozycja na
fotelu przydają temu portretowi pewnej oficjalności, chłodu
1 dystansu, zwłaszcza w zestawieniu z serdeczną bezpo-
średniością podobizny Astruca.
Ostatni z tego zespołu, niewielkich rozmiarów Portret
Theodore Dureta, również z 1868 r (Kat. 108), przenosi nas
ponownie w atmosferę malarstwa hiszpariskiego. Być może
jakiś wpływ odegrało tu zawarcie znajomości malarza i mo-
dela w czasie podróży Maneta po Hiszpanii. Kompozycja ze
stojącą postacią wytwornie ubranego Dureta jest wyraźnie
inspirowana portretami Goyi26; zróżnicowane tło, tworzące
efekt powietrza wokół postaci, nawiązuje do płócien Ve-
lazqueza. Jedyny mocniejszy akcent kolorystyczny w jedno-
licie szarej gamie portretu i tła tworzy martwa natura po
prawej stronie u dołu z powtarzającym się motywem cytryny.
Wyniosła elegancja togo, jak go nazywał Manet, ostatniego
dandysa, czyni z tego portretu jednocześnie studium typu
paryskiego.
Zanim przejdziemy do kluczowych obrazów omawianego
pięciolecia krótka wzmianka należy się dwóm pejzażom ze
sztafażem. Pogrzeb z 1867—1870? (il. 27; Kat. 98) ukazuje
ogołocony z domów fragment starego Paryża, gdzie pod
burzowym niebem przechodzi niewielki kondukt. Charles
Moffett sugeruje, że mógłby to być pogrzeb Baudelaire’a
2 września 1867, którego jednym z nielicznych uczestników
był Manet. Najbardziej charakterystyczny jest tu nastrój
smutku, obejmujący niebo, ziemię i ciemne sylwetki żałob-
25 E. ZOLA, Une nomelle maniere en peinture. Edouard Manet,
,,Revue du XIX sitcle” 1 janyier 1867; — tenże, Edouard Manet. Etude
biographiąue et critigue, Paris, Dentu 1867.
26 Katalog podaje dwa przypuszczalne pierwowzory: Młodzieniec
w szarym ubraniu, rycina wg Goyi, reprodukowana w Histoire des peintres
Blanca oraz Portret Manuela Lepeiia z 1799 r., obecnie w New Yorku,
zbiory Hispauic Society of America.
364
II. 35. Argenteuil, 1871, Tournai, Musee des Beaux-Arts
modela w czarnym aksamitnym surducie wtopiona jest w
ciemne tło; spokojna twarz znanego z urody pisarza, ukazana
w jasnym, jednolitym świetle, scharakteryzowana jest z wy-
raźną sympatią. Widoczny spod kamizelki fragment szerokie-
go, czerwonego pasa i czerwona.narzuta stołu z odcinającą się
na niej ostrą, żółtą plamą cytrynowej skórki wprowadzają
jedyne mocne akcenty koloru.
Portret Emila Zoli z 1868 r. (il. 26; Kat. 106), najszerzej
znany z tej grupy obrazów, powstał jako podziękowanie
artysty za namiętną obronę jego malarstwa przez młodego
krytyka23. Gwałtowna kampania Zoli, jakkolwiek podjęta
tyleż w obronie własnych przekonań artystycznych, co młodej
sztuki, przyniosła Manetowi ważne i oczekiwane poparcie.
Bliższa znajomość malarza i pisarza nastąpiła już po opubli-
kowaniu pierwszych artykułów Zoli i zapoczątkowała ich
późniejszą wieloletnią przyjaźń. Długotrwałe pozowanie
do portretu odbywało się w pracowni Maneta. Zola siedzi
w fotelu, profilem do widza, ubrany w czarny aksamitny
surdut i jasne spodnie; przed nim otwarta książka, stanowiąca
najjaśniejszą plamę obrazu; parawan japoński za fotelem
i prostokąt obrazów na ścianie ujmują w ramę pionów i po-
ziomów skos utworzony przez fotel, otwartą książkę i przed-
mioty na stole. Twarz okolona czernią włosów i brody, jak
w większości portretów Maneta, widoczna jest w jednolitym,
jasnym świetle. Podobnie jak w wypadku Astruca, zawód
portretowanego podkreślają książki i przybory pisarskie.
Parawan, drzeworyt japoński, rycina według Los Borrachos
Velazqueza odnoszą się raczej do zainteresowań malarza niż
krytyka, za to Olimpia z lokiem na czole i spojrzeniem skiero -
wanym ku Zoli jakby przypomina o entuzjazmie krytyka
wobec obrazu, który nazwał arcydziełem jego twórcy. Ten
świetnie zakomponowany portret, zarazem tradycyjny i no-
woczesny, o starannie wymodelowanych rekach (Manet był
wielokrotnie krytykowany za nieumiejętność przedstawiania
rąk) spotkał się z przychylnym przyjęciem na Salonie 1868 r.,
zwłaszcza ze strony starego, ale otwartego na zalety młodego
malarstwa Thore-Biirgera. Jednak niezbyt wyrazista, wto-
piona w tlo twarz pisarza oraz jego sztywna pozycja na
fotelu przydają temu portretowi pewnej oficjalności, chłodu
1 dystansu, zwłaszcza w zestawieniu z serdeczną bezpo-
średniością podobizny Astruca.
Ostatni z tego zespołu, niewielkich rozmiarów Portret
Theodore Dureta, również z 1868 r (Kat. 108), przenosi nas
ponownie w atmosferę malarstwa hiszpariskiego. Być może
jakiś wpływ odegrało tu zawarcie znajomości malarza i mo-
dela w czasie podróży Maneta po Hiszpanii. Kompozycja ze
stojącą postacią wytwornie ubranego Dureta jest wyraźnie
inspirowana portretami Goyi26; zróżnicowane tło, tworzące
efekt powietrza wokół postaci, nawiązuje do płócien Ve-
lazqueza. Jedyny mocniejszy akcent kolorystyczny w jedno-
licie szarej gamie portretu i tła tworzy martwa natura po
prawej stronie u dołu z powtarzającym się motywem cytryny.
Wyniosła elegancja togo, jak go nazywał Manet, ostatniego
dandysa, czyni z tego portretu jednocześnie studium typu
paryskiego.
Zanim przejdziemy do kluczowych obrazów omawianego
pięciolecia krótka wzmianka należy się dwóm pejzażom ze
sztafażem. Pogrzeb z 1867—1870? (il. 27; Kat. 98) ukazuje
ogołocony z domów fragment starego Paryża, gdzie pod
burzowym niebem przechodzi niewielki kondukt. Charles
Moffett sugeruje, że mógłby to być pogrzeb Baudelaire’a
2 września 1867, którego jednym z nielicznych uczestników
był Manet. Najbardziej charakterystyczny jest tu nastrój
smutku, obejmujący niebo, ziemię i ciemne sylwetki żałob-
25 E. ZOLA, Une nomelle maniere en peinture. Edouard Manet,
,,Revue du XIX sitcle” 1 janyier 1867; — tenże, Edouard Manet. Etude
biographiąue et critigue, Paris, Dentu 1867.
26 Katalog podaje dwa przypuszczalne pierwowzory: Młodzieniec
w szarym ubraniu, rycina wg Goyi, reprodukowana w Histoire des peintres
Blanca oraz Portret Manuela Lepeiia z 1799 r., obecnie w New Yorku,
zbiory Hispauic Society of America.
364