MICHAŁ GŁOWIŃSKI
Groteska w sztuce i literaturze.
Tomasz Gryglewlcz, Groteska w sztuce polskiej XX wieku,
Kraków—Wrocław 1984. Wydawnictwo Literackie, ss. 191, ił. 84
Książka Tomasza Gryglowicza jest publikacją ważną
także dla historyka literatury. Ważną z wielu względów.
Autor ujawnia znakomitą kompetencję w tej dziedzinie;
gdy mówi o grotesce młodopolskiej, nie ogranicza się do
pozycji powszechnie znanych, przywołuje całkowicie zapom-
niane utwory Leona Choromańskiego, Jana Huskowskiogo,
Antoniego Langego, a także innych, utwory, o których
i specjaliści nie często pamiętają. Studium to jest jednak
doniosło przede wszystkim z tej racji, że pokazuje zdumie-
wające, skłaniające do refleksji, paralelizmy i podobieństwa
między rozwojem groteskowej sztuki i groteskowej literatury.
Groteska w nowoczesnej sztuce i literaturze polskiej jest,
mimo takich czy innych antecedencji, dziełem późnego
okresu Młodej Polski, owych lat schyłkowych, które bynaj-
mniej dekadenckie nie były, lat, w jakich doprowadzono
manieryzmy epoki do apogeum, nie po to jednak, by je
bezkrytycznie powtarzać czy intensyfikować, w tym celu
zaś, by — w przypadkach najbardziej ambitnych — orygi-
nalnie i twórczo je zaprzeczyć. Ekspresyjne stereotypy,
które opoka ta wytworzyła w liczbie tak wielkiej, że nie może
iść w paragon z żadnymi innymi okresami w dziejach polskiej
kultury, w tych właśnie latach przekształcały się w swą gro-
teskowo-parodystyczną negację. Ekspresyjna powaga, w ja-
kiej lubowała się opoka, przemieniła się w „powagę grotesko-
wą”, a więc taką, której nie obca jest drwina, persyflaż,
karykatura. Zasługą książki Grygłewicza jest, że ten proces
pokazuje przejrzyście i na szerokim materiale, udowadniając,
że to, co mogło być tylko końcom, niezamiorzenie śmiesznym
finałem, stało się także początkiem. Początkiem tego pro-
cesu czy ruchu, który jest w takiej czy innej, mniej lub
bardziej przekształconej, postaci żywotny do dzisiaj i który
wciąż demonstruje swą historyczną rolę. Opis tej niezwykłej,
paradoksalnej sytuacji, w której zamknięcie stało się otwar-
ciem, stanowi w tym studium podstawę umożliwiającą za-
rysowanie dalszych kolei sztuki groteskowej, układających
się w wyraźną linię rozwojową. Groteska ta, zarówno w li-
teraturze jak w sztukach plastycznych, traci swoje zabar-
wienie polemiczne wobec tej twórczości, z której wyrosła,
nio staje się jednak nigdy instrumentalnie traktowanym
elementom dydaktycznej satyry. Mimo że ów polemiczny
akcent się zatarł, nio przestaje być faktom, że w jakiejś
mierze cała późniejsza polska groteska wywodzi się właśnie
z togo, co działo się w finałowej fazie Mlodoj Polski. Książka
Gryglowicza pokazuje to w sposób nader przekonujący.
Problem następny, który w studium tym został postawiony
i rozwiązany równio dobitnie, co trafnie, to sprawa stosunku
sztuki groteskowej do awangardy. Rozpowszechniona opinia
głosi, że twórczość operująca groteską, z niej czyniąca swój
podstawowy środek wyrazu, jest w naszym stuleciu sztuką
awangardową. Łatwo stwierdzić, w jakiej sytuacji historycznej
mniemanie to się zrodziło i rozpowszechniło. Skoro i groteska,
i dzieła, wywodzące się z togo kierunku czy programu artys-
tycznego, który zwykło się nazywać awangardą, kwestionują
obiegowe sposoby uprawiania sztuki, a także podają w wąt-
pliwość dobrze uformowane i zasiedziało przyzwyczajenia
publiczności, to tym samym tworzą jedność lub wspólnotę.
Można więc powiedzieć, że przekonanie to uformowało się
wtedy, gdy postrzegano obydwa zjawiska z bardzo małego
dystansu i —■ zarazem — poddawano uogólnieniu często
bezrefleksyjne lub refleksji podporządkowane tylko w nie-
wielkim stopniu reakcje, ukształtowane w trakcie odbioru
tych dzieł plastycznych bądź literackich, któro odeszły od
konwencji choćby najszerzej rozumianego realizmu. Dla
historyka stanowisko takie może być przedmiotom badania
i analizy, świadczy bowiem o tym, jak sztuka funkcjonowa-
ła, ono samo jest już jodnak nio do przyjęcia. Gryglewicz
odrzuca je zdecydowanie. Termin „awangarda” jest co naj-
mniej dwuznaczny, a pogląd zrównujący z nią twórczość
groteskową, opiera się na ekwiwokacji. W pierwszym zna-
czeniu awangarda to ściśle sprecyzowany, konstruktywis-
tyezny kierunek w sztuce, o wyraźnych założeniach, w zna-
czeniu drugim •— szerokim — to wszelkie dzieła i wszelkie
programy niezależnie od swego charakteru odznaczające się
nowatorstwem. Jednakże awangarda w sensie programowym
nie sprowadza się tylko do hasła nowatorstwa, z drugiej zaś
strony ■— nie wszystko, co nowatorskie bywa awangardowe.
[...] groteska i awangarda to dwa wzajemnie wykluczające się
światy. Nie ma chyba bardziej kontrastowych i nie przystających
389
Groteska w sztuce i literaturze.
Tomasz Gryglewlcz, Groteska w sztuce polskiej XX wieku,
Kraków—Wrocław 1984. Wydawnictwo Literackie, ss. 191, ił. 84
Książka Tomasza Gryglowicza jest publikacją ważną
także dla historyka literatury. Ważną z wielu względów.
Autor ujawnia znakomitą kompetencję w tej dziedzinie;
gdy mówi o grotesce młodopolskiej, nie ogranicza się do
pozycji powszechnie znanych, przywołuje całkowicie zapom-
niane utwory Leona Choromańskiego, Jana Huskowskiogo,
Antoniego Langego, a także innych, utwory, o których
i specjaliści nie często pamiętają. Studium to jest jednak
doniosło przede wszystkim z tej racji, że pokazuje zdumie-
wające, skłaniające do refleksji, paralelizmy i podobieństwa
między rozwojem groteskowej sztuki i groteskowej literatury.
Groteska w nowoczesnej sztuce i literaturze polskiej jest,
mimo takich czy innych antecedencji, dziełem późnego
okresu Młodej Polski, owych lat schyłkowych, które bynaj-
mniej dekadenckie nie były, lat, w jakich doprowadzono
manieryzmy epoki do apogeum, nie po to jednak, by je
bezkrytycznie powtarzać czy intensyfikować, w tym celu
zaś, by — w przypadkach najbardziej ambitnych — orygi-
nalnie i twórczo je zaprzeczyć. Ekspresyjne stereotypy,
które opoka ta wytworzyła w liczbie tak wielkiej, że nie może
iść w paragon z żadnymi innymi okresami w dziejach polskiej
kultury, w tych właśnie latach przekształcały się w swą gro-
teskowo-parodystyczną negację. Ekspresyjna powaga, w ja-
kiej lubowała się opoka, przemieniła się w „powagę grotesko-
wą”, a więc taką, której nie obca jest drwina, persyflaż,
karykatura. Zasługą książki Grygłewicza jest, że ten proces
pokazuje przejrzyście i na szerokim materiale, udowadniając,
że to, co mogło być tylko końcom, niezamiorzenie śmiesznym
finałem, stało się także początkiem. Początkiem tego pro-
cesu czy ruchu, który jest w takiej czy innej, mniej lub
bardziej przekształconej, postaci żywotny do dzisiaj i który
wciąż demonstruje swą historyczną rolę. Opis tej niezwykłej,
paradoksalnej sytuacji, w której zamknięcie stało się otwar-
ciem, stanowi w tym studium podstawę umożliwiającą za-
rysowanie dalszych kolei sztuki groteskowej, układających
się w wyraźną linię rozwojową. Groteska ta, zarówno w li-
teraturze jak w sztukach plastycznych, traci swoje zabar-
wienie polemiczne wobec tej twórczości, z której wyrosła,
nio staje się jednak nigdy instrumentalnie traktowanym
elementom dydaktycznej satyry. Mimo że ów polemiczny
akcent się zatarł, nio przestaje być faktom, że w jakiejś
mierze cała późniejsza polska groteska wywodzi się właśnie
z togo, co działo się w finałowej fazie Mlodoj Polski. Książka
Gryglowicza pokazuje to w sposób nader przekonujący.
Problem następny, który w studium tym został postawiony
i rozwiązany równio dobitnie, co trafnie, to sprawa stosunku
sztuki groteskowej do awangardy. Rozpowszechniona opinia
głosi, że twórczość operująca groteską, z niej czyniąca swój
podstawowy środek wyrazu, jest w naszym stuleciu sztuką
awangardową. Łatwo stwierdzić, w jakiej sytuacji historycznej
mniemanie to się zrodziło i rozpowszechniło. Skoro i groteska,
i dzieła, wywodzące się z togo kierunku czy programu artys-
tycznego, który zwykło się nazywać awangardą, kwestionują
obiegowe sposoby uprawiania sztuki, a także podają w wąt-
pliwość dobrze uformowane i zasiedziało przyzwyczajenia
publiczności, to tym samym tworzą jedność lub wspólnotę.
Można więc powiedzieć, że przekonanie to uformowało się
wtedy, gdy postrzegano obydwa zjawiska z bardzo małego
dystansu i —■ zarazem — poddawano uogólnieniu często
bezrefleksyjne lub refleksji podporządkowane tylko w nie-
wielkim stopniu reakcje, ukształtowane w trakcie odbioru
tych dzieł plastycznych bądź literackich, któro odeszły od
konwencji choćby najszerzej rozumianego realizmu. Dla
historyka stanowisko takie może być przedmiotom badania
i analizy, świadczy bowiem o tym, jak sztuka funkcjonowa-
ła, ono samo jest już jodnak nio do przyjęcia. Gryglewicz
odrzuca je zdecydowanie. Termin „awangarda” jest co naj-
mniej dwuznaczny, a pogląd zrównujący z nią twórczość
groteskową, opiera się na ekwiwokacji. W pierwszym zna-
czeniu awangarda to ściśle sprecyzowany, konstruktywis-
tyezny kierunek w sztuce, o wyraźnych założeniach, w zna-
czeniu drugim •— szerokim — to wszelkie dzieła i wszelkie
programy niezależnie od swego charakteru odznaczające się
nowatorstwem. Jednakże awangarda w sensie programowym
nie sprowadza się tylko do hasła nowatorstwa, z drugiej zaś
strony ■— nie wszystko, co nowatorskie bywa awangardowe.
[...] groteska i awangarda to dwa wzajemnie wykluczające się
światy. Nie ma chyba bardziej kontrastowych i nie przystających
389