MATERIAŁY Z SESJI POŚWIĘCONEJ JULIUSZOWI STARZYŃSKIEMU
od stycznia 1936 r. Przedłużające się pertraktacje, m.in.
w sprawie dotowanie przez Fundusz Kultury Narodowej,
sprawiły jednak, że pierwszy rocznik w całości ukazał się
dopiero na początku 1937 roku. Drugi — już rozbity na cztery
zeszyty, z których ukazały się tylko dwa pierwszo — no-
sił datę 1939. Oficjalne powierzenie Dyrektorowi Starzyń-
skiemu redakcji pisma nastąpiło w maju 1936 r., ale już w
styczniu tego roku istniał program dwóch pierwszych tomów,
stworzony przez niego i zaakceptowany przez Komitet Głów-
ny boz zastrzeżeń. Zdaniom Redaktora pismo powinno być
wyrazem działalności Instytutu i odbiciem współczesności [...]
Wyciągnięte na najwyższy poziom myślowy i artystyczny będzie
służyć Instytutowi do rejestrowania jego działalności, co jest
dla Instytutu ważne zwłaszcza wobec braku krytyki artystycznej.
Wpierwotnym projekcie pierwszego numeru,, Nike "przewidzia-
ny był artykuł Starzyńskiego pt. Autonomia formy. W wyda-
nym pierwszym roczniku znalazł się jednak inny jego tekst:
Impresjonizm i zagadnienia stylu w sztuce nowoczesnej.
W tym okresie nastąpiło pogłębienie związku Juliusza
Starzyńskiego z Instytutem przez powołanie go na nad-
zwyczajnym posiedzeniu Rady IPS-u dniu 19 VI 1936 na
członka tejże Rady. Świadczyło to o uznaniu jego roli nie
tylko administracyjnej, wynikającej z pełnionej funkcji,
lecz przede wszystkim twórczoj, inspirującej. Już po uka-
zaniu się pierwszego rocznika „Nike”, dnia 1 VI 1937 zmie-
niono zakres obowiązków dyrektora Starzyńskiego. Ko-
mitet powierzył mu dyrekcję programową Instytutu oraz
redakcję pisma, natomiast dyrekcję administracyjną wraz
z referatem propagandowym i prasowym przejął Rogoyski.
Stopniowo krystalizował się nowy model Instytutu
zgodny z nowym statutem. Na posiedzeniu 23 V 1938 Ko-
mitet Główny postanowił powołać do życia dwa wydziały:
programowy i propagandy wewnętrznej oraz specjalną Ko-
misję wydawniczą. Na wydział programowy, którego kie-
rownictwo objął prof. Michał Walicki, składały się komisje:
wystaw, konkursów i współpracy (z Zachętą, Towarzys-
twami Przyjaciół Sztuki, grupami artystycznymi i przede
wszystkim innymi dyscyplinami sztuki: muzyką i litera-
turą). Wydział propagandy wewnętrznej, na którego czele
stanął Stanisław Ostoja-Chrostowśki, obejmował dosko-
nalenie metod i środków propagandy sztuki poprzez rozwi-
nięcie akcji wystawowej poza Warszawą, odczyty w radiu,
artykuły w prasie, a także przez organizację sprzedaży i wy-
pożyczalni dzieł sztuki. Komisją Wydawniczą, której za-
daniem była współpraca z „Nike”, wydawanie monografii
artystycznych, almanachów polskiej plastyki współczesnej
oraz reprodukcji dzioł sztuki, kierował doc. dr Juliusz Sta-
rzyński.
Jeszcze jednej inicjatywy nie można tu pominąć, chociaż
nie wyszła ona poza sferę projektu i dyskusji. Chodziło o Ga-
lerię Sztuki Współczesnej. Opracowany przez siebie projekt
powołania Galerii, którą zawiadywałby IPS, Dyrektor przed-
stawił na posiedzeniu Komitetu dnia 27 IX 1937. Celem było
z jednej strony zabezpieczenie zbiorów sztuki nowoczesnej,
którymi Muzeum Narodowe w Warszawie nie interesowało
się, z drugiej —■ poszukiwanie nowego programu, wynikają-
cego z nazwy i założeń IPS-u, przeżywającego w tym okresie
impas — jak twierdził Starzyński. Sprawa ta jednak nie
znalazła poparcia wśród członków Komitetu Głównego IPS-u.
Przyjrzenie się działalności Dyrektora IPS-u, sprawom,
z którymi się na tamtym terenie zetknął -— a przede wszys-
tkim Jego własnym pomysłom i inicjatywom, ukazuje ko-
rzenie powojennych poczynań Profesora Starzyńskiego.
Zofia Baranowicz
MURNAU (1939-1945)
Bogata i złożona jest historia mego pokolenia, sięgająca
czasu pod zaborami, formowana losem „bieżeńca” gdzioś
w kałuskiej guberni, pożarami rewolucji, trzech wojon i dwóch
niepodległości. Pokolenie to uczestniczyło także w rewolucji
techniki i kultury, w przemianach stylu życia i obyczajowości.
Szedłom w szeregu ludzi mego pokolenia.
Z Juliuszem Starzyńskim los mnie związał w latach
1939—1945. W jednej izbie obozu jeńców w Murnau ponad
dwa tysiące dni i nocy, tyleż apoli na placu obozowym, w desz-
czu, słońcu i mrozie. W obozie opadały z człowieka wszelkie
jego pozy, konwencjo — odkrywała się prosta prawda o czło-
wieku.
Sądzę, że mam nie tylko prawo, alo i obowiązek mówić
o Julu.
Przed wojną widywałom Jula w IPS-ie, młodego, szczupłe-
go wówczas, docenta i dyrektora Instytutu. Przyjaźniłem się
z Jego przyjacielem Michałem Walickim. Potem w latach
siedemdziesiątych odwiedzałom Go w Instytucie Sztuki.
Siwy, otyły profesor, rozsiadły za biurkiem, z tyłu na ścianie
wisialy duże obrazy Gierowskiego i Tchorzewskiego.
Starzyński był na pewno postacią kontrowersyjną, zmie-
niał poglądy, denerwował współpracowników swoim zacho-
waniem, polny kaprysów, a czasom i histerii.
Julo był osobowością złożoną. Stop tradycji ziemiańskich
ojca, z praktycznością matki Szwajcarki; konflikt nie wyży-
tych tęsknot poetyckich i teatralnych z pedanterią naukowca.
Ale dziś widzę, iż cechą naczelną Jego charakteru była
dobroć, a przede wszystkim otwartość wobec ludzi, podejmo-
mowanie każdej nowej myśli i inicjatywy.
Nie wolno nam też zapomnieć, iż działał w trudnych sy-
tuacjach panującej wówczas „nomenklatury”.
Zapamiętane przeze mnie obrazy miejsc i sytuacji.
Listopad 1939 rok, Norymberga. Na płaskim, bezkreśnie
pokrytym bielą śniegu terenie —■ szeregi ciemnych sylwet
403
od stycznia 1936 r. Przedłużające się pertraktacje, m.in.
w sprawie dotowanie przez Fundusz Kultury Narodowej,
sprawiły jednak, że pierwszy rocznik w całości ukazał się
dopiero na początku 1937 roku. Drugi — już rozbity na cztery
zeszyty, z których ukazały się tylko dwa pierwszo — no-
sił datę 1939. Oficjalne powierzenie Dyrektorowi Starzyń-
skiemu redakcji pisma nastąpiło w maju 1936 r., ale już w
styczniu tego roku istniał program dwóch pierwszych tomów,
stworzony przez niego i zaakceptowany przez Komitet Głów-
ny boz zastrzeżeń. Zdaniom Redaktora pismo powinno być
wyrazem działalności Instytutu i odbiciem współczesności [...]
Wyciągnięte na najwyższy poziom myślowy i artystyczny będzie
służyć Instytutowi do rejestrowania jego działalności, co jest
dla Instytutu ważne zwłaszcza wobec braku krytyki artystycznej.
Wpierwotnym projekcie pierwszego numeru,, Nike "przewidzia-
ny był artykuł Starzyńskiego pt. Autonomia formy. W wyda-
nym pierwszym roczniku znalazł się jednak inny jego tekst:
Impresjonizm i zagadnienia stylu w sztuce nowoczesnej.
W tym okresie nastąpiło pogłębienie związku Juliusza
Starzyńskiego z Instytutem przez powołanie go na nad-
zwyczajnym posiedzeniu Rady IPS-u dniu 19 VI 1936 na
członka tejże Rady. Świadczyło to o uznaniu jego roli nie
tylko administracyjnej, wynikającej z pełnionej funkcji,
lecz przede wszystkim twórczoj, inspirującej. Już po uka-
zaniu się pierwszego rocznika „Nike”, dnia 1 VI 1937 zmie-
niono zakres obowiązków dyrektora Starzyńskiego. Ko-
mitet powierzył mu dyrekcję programową Instytutu oraz
redakcję pisma, natomiast dyrekcję administracyjną wraz
z referatem propagandowym i prasowym przejął Rogoyski.
Stopniowo krystalizował się nowy model Instytutu
zgodny z nowym statutem. Na posiedzeniu 23 V 1938 Ko-
mitet Główny postanowił powołać do życia dwa wydziały:
programowy i propagandy wewnętrznej oraz specjalną Ko-
misję wydawniczą. Na wydział programowy, którego kie-
rownictwo objął prof. Michał Walicki, składały się komisje:
wystaw, konkursów i współpracy (z Zachętą, Towarzys-
twami Przyjaciół Sztuki, grupami artystycznymi i przede
wszystkim innymi dyscyplinami sztuki: muzyką i litera-
turą). Wydział propagandy wewnętrznej, na którego czele
stanął Stanisław Ostoja-Chrostowśki, obejmował dosko-
nalenie metod i środków propagandy sztuki poprzez rozwi-
nięcie akcji wystawowej poza Warszawą, odczyty w radiu,
artykuły w prasie, a także przez organizację sprzedaży i wy-
pożyczalni dzieł sztuki. Komisją Wydawniczą, której za-
daniem była współpraca z „Nike”, wydawanie monografii
artystycznych, almanachów polskiej plastyki współczesnej
oraz reprodukcji dzioł sztuki, kierował doc. dr Juliusz Sta-
rzyński.
Jeszcze jednej inicjatywy nie można tu pominąć, chociaż
nie wyszła ona poza sferę projektu i dyskusji. Chodziło o Ga-
lerię Sztuki Współczesnej. Opracowany przez siebie projekt
powołania Galerii, którą zawiadywałby IPS, Dyrektor przed-
stawił na posiedzeniu Komitetu dnia 27 IX 1937. Celem było
z jednej strony zabezpieczenie zbiorów sztuki nowoczesnej,
którymi Muzeum Narodowe w Warszawie nie interesowało
się, z drugiej —■ poszukiwanie nowego programu, wynikają-
cego z nazwy i założeń IPS-u, przeżywającego w tym okresie
impas — jak twierdził Starzyński. Sprawa ta jednak nie
znalazła poparcia wśród członków Komitetu Głównego IPS-u.
Przyjrzenie się działalności Dyrektora IPS-u, sprawom,
z którymi się na tamtym terenie zetknął -— a przede wszys-
tkim Jego własnym pomysłom i inicjatywom, ukazuje ko-
rzenie powojennych poczynań Profesora Starzyńskiego.
Zofia Baranowicz
MURNAU (1939-1945)
Bogata i złożona jest historia mego pokolenia, sięgająca
czasu pod zaborami, formowana losem „bieżeńca” gdzioś
w kałuskiej guberni, pożarami rewolucji, trzech wojon i dwóch
niepodległości. Pokolenie to uczestniczyło także w rewolucji
techniki i kultury, w przemianach stylu życia i obyczajowości.
Szedłom w szeregu ludzi mego pokolenia.
Z Juliuszem Starzyńskim los mnie związał w latach
1939—1945. W jednej izbie obozu jeńców w Murnau ponad
dwa tysiące dni i nocy, tyleż apoli na placu obozowym, w desz-
czu, słońcu i mrozie. W obozie opadały z człowieka wszelkie
jego pozy, konwencjo — odkrywała się prosta prawda o czło-
wieku.
Sądzę, że mam nie tylko prawo, alo i obowiązek mówić
o Julu.
Przed wojną widywałom Jula w IPS-ie, młodego, szczupłe-
go wówczas, docenta i dyrektora Instytutu. Przyjaźniłem się
z Jego przyjacielem Michałem Walickim. Potem w latach
siedemdziesiątych odwiedzałom Go w Instytucie Sztuki.
Siwy, otyły profesor, rozsiadły za biurkiem, z tyłu na ścianie
wisialy duże obrazy Gierowskiego i Tchorzewskiego.
Starzyński był na pewno postacią kontrowersyjną, zmie-
niał poglądy, denerwował współpracowników swoim zacho-
waniem, polny kaprysów, a czasom i histerii.
Julo był osobowością złożoną. Stop tradycji ziemiańskich
ojca, z praktycznością matki Szwajcarki; konflikt nie wyży-
tych tęsknot poetyckich i teatralnych z pedanterią naukowca.
Ale dziś widzę, iż cechą naczelną Jego charakteru była
dobroć, a przede wszystkim otwartość wobec ludzi, podejmo-
mowanie każdej nowej myśli i inicjatywy.
Nie wolno nam też zapomnieć, iż działał w trudnych sy-
tuacjach panującej wówczas „nomenklatury”.
Zapamiętane przeze mnie obrazy miejsc i sytuacji.
Listopad 1939 rok, Norymberga. Na płaskim, bezkreśnie
pokrytym bielą śniegu terenie —■ szeregi ciemnych sylwet
403