Universitätsbibliothek HeidelbergUniversitätsbibliothek Heidelberg
Metadaten

Instytut Sztuki (Warschau) [Hrsg.]; Państwowy Instytut Sztuki (bis 1959) [Hrsg.]; Stowarzyszenie Historyków Sztuki [Hrsg.]
Biuletyn Historii Sztuki — 47.1985

DOI Artikel:
Recenzje - Książki
DOI Artikel:
Sloczyński, Henryk Marek: Matejko i galicyjska mafia: Na marginesie IV wydania: Maria Szypowska, Jan Matejko wszystkim znany, Warszawa 1985
DOI Seite / Zitierlink: 
https://doi.org/10.11588/diglit.48708#0406

DWork-Logo
Überblick
loading ...
Faksimile
0.5
1 cm
facsimile
Vollansicht
OCR-Volltext
RECENZJE — KSIĄŻKI

zawiera bowiem materiał zaprzeczający niezbicie wywodom
Autorki.
Szypowska słusznie zwróciła uwagę na drażliwość i apo-
dyktyczność Matejki, obciążające go współwiną za piekło
domowe. Cóż, kiedy Autorce nie przyszło do głowy, że te same
cechy charakteru mogły, a nawet musiały zaznaczyć się
w działaniu artysty na forum publicznym. Szypowska w każ-
dym wypadku potępia bezkrytycznie w czambuł wszystkich,
którzy narazili się twórcy Hołdu Pruskiego — on sam pozostaje
poza wszelką krytyką. Wiodącą myślą książki, jak i jej o osiem-
dziesiąt lat starszego pierwowzoru autorstwa Gorzkowskiego,
jest ukazanie wielkiego człowieka walczącego o wielkie sprawy
w społeczeństwie złożonym przeważnie z małych i płaskich
kreatur władzy zaborczego państwa, których podstawowym
zajęciem było rzucanie kłód pod nogi genialnemu artyście.
Nie ulega wątpliwości, że Matejko był wybitną osobowością
twórczą oraz patriotą o gorącym sercu i niesłabnącej goto-
wości do ofiar. Miał niezwykle silne poczucie własnej wartości
i posłannictwa, czuł się następcą wieszczów. Brakowało
jednak w jego charakterze rysu, który skłoniłby współczesnych
do akceptacji roli duchowego przywódcy narodu, pomimo
ogromnego, w pewnym okresie wręcz powszechnego uznania
dla twórczości Mistrza. Matejko nie miał ani charyzmy Mickie-
cza, ani jego predyspozycji intelektualnych. Natomiast
sprawy domowe, będące przedmiotem powszechnych plotek,
jakkolwiek budziły współczucie, ściągały jednocześnie z pie-
destału. Zresztą w epoce postromantycznej nie było już
miejsca dla twórcy-proroka i wodza narodu.
Szypowska słusznie podniosła zapomniane czy też raczej
przemilczane w powojennych opracowaniach matejkowskie
akcje przypominania światu o Polsce przez darowizny obrazów
za granicę. Właśnie za niechęć wobec niektórych z tych
przedsięwzięć gromi wielkim głosom sfery rządzące w Galicji
— stańczyków. Autorka nie dostrzega przy tym racji opo-
nentów ani też oczywistego nieraz braku realizmu w wolun-
tarystycznych pomysłach krakowskiego artysty. Czytelnik
otrzymuje wizję mafii, zwalczającej na każdym kroku nie-
wygodnego jej człowieka.
Sukcesy Matejki od samego początku stanowiły poważne
zagrożenie dla wszelkiej maści wsteczników. Pierwsze jego
znane dzieło — Stańczyk — zostało bowiem skazane na za-
tracenie (dostało się w ręce przypadkowego właściciela, zo-
stało uszkodzone, itd.). Ci, którzy — wpierw oddawszy iStań-
czyka » na hazardy —■ później chcieli przejąć jego silę, podszyć
się pod nią, utożsamić się z nią (s. 80). Trudno o bardziej
wypaczającą rzeczywistość demagogię. Obraz został wysta-
wiony i rozlosowany przez Towarzystwo Przyjaciół Sztuk
Pięknych w 1863 r„ w czasie, kiedy społeczeństwo miało
pilniejsze zadania niż zajmowanie się sztuką. Zwłaszcza zaś
autorzy „Teki Stańczyka”, w których chco uderzyć Szypows-
ka, należeli do najbardziej zaangażowanych w sprawy pow-
stania. Za autora pomysłu posłużenia się w tym pamflocie
postacią królewskiego błazna uważa się Józefa Szujskiego,
ale mógł nim być również Tarnowski (obaj byli autorami
listów przypisywanych Stańczykowi)1. Tego pierwszego można
wytłumaczyć choćby tym, że nigdy nie mógł pozwolić sobie

na zakup obrazu Matejki. Drugi zaś znalazł się właśnie
w austriackim więzieniu, osądzony na dwanaście lat za po-
pieranie powstania; wyszedł nb. na wolność pp dwóch latach.
Warto tu dodać jeszcze coś, o czym książka Szypowskiej, jak
i cała literatura matejkowska nie wspomina. Szujski już na
dwa lata przed powstaniem obrazu posłużył się podobnie
pojętą postacią Stańczyka w swej publicystyce. Nie od rzeczy
wreszcie byłoby przypomnieć, że nazwę „stańczyków” nadali
obozowi młodych konserwatystów przeciwnicy, traktując ją
jak szyderstwo. Bywa w tym charakterze używana do dziś.
W innym miejscu Autorka cytuje wrażenia Tarnowskiego
o Rejtanie, po wspólnej z Szujskim wizycie w pracowni artysty.
Krytyka obrazu, przeprowadzona zresztą w aspekcie este-
tycznym, skwitowana została zwrotem „majstersztyk pro-
pagandy lojalistycznej”. Następnie dla uzmysłowienia czy-
telnikowi charakteru chwili dziejowej został zacytowany
fragment Listu do ks. Jerzego Lubomirskiego Pawła Popiela,
do którego nawiązuje zdanie: Konsolidowało się, umacniało
stronnictwo polityczne dążące do objęcia władzy nad Galicją
(s. 135). Warto może Autorce uświadomić, że stronnictwo
„konsolidowało się” wokół Szujskiego i Tarnowskiego by-
najmniej nie w oparciu o tezy Popiela — wprost przeciwnie:
Szujski rozprawiał się z nimi w bardzo ostrej polemice. Szy-
powska jest też przekonana, że Tarnowski chciał nakłonić
Matejkę do współpracy: Zobaczywszy iRejtana» nie podjął
rozmowy. Nie było po co (s. 135). Domysł ten opiera się na
nie dopuszczającym wątpliwości zaaprobowaniu tezy powo-
jennej literatury, że treści krytycznego okresu twórczości
Matejki były niewygodne dla kształtującego się stronnictwa
konserwatywnego. A przecież było inaczej -— grupujący się
wokół „Przeglądu Polskiego” późniejsi stańczycy głosili
„pesymizm” historyczny i akcentowali wewnętrzne przyczyny
upadku państwa. Krakowski artysta pozostawał w tym czasie
w najbliższej przyjaźni z Szujskim; autor Dziejów Polski nie
tylko napisał pełne uznania uwagi o Rejtanie, ale wręcz inspi-
rował Matejkę. Pisze o tym wprost Gorzkowski, który nie
miał tu powodów, aby kłamać. Bardzo znamienny jest przy
tym fakt, że właśnie Szujskiego poproszono, żeby został
ojcem chrzestnym urodzonego wówczas syna artysty, który
otrzymał imię Rejtana — Tadeusz. Wypada się chyba zgodzić,
że za krytyką wartości artystycznych obrazu kryła się niechęć
Tarnowskiego do idei dzieła. Jeśli tak, było to odzwierciedle-
niem jego poglądów w czasie pisania biografii Matejki, a nie
w okresie powstania obrazu. W ciągu trzydziestu lat dzie-
lących te wydarzenia, stronnictwo stańczyków i jego „het-
man” przeszli znamienną ewolucję, zresztą w dużym stopniu
zbieżną z przemianami historiozofii Matejki.
Tymczasem w opowieści Marii Szypowskiej mafia, która
żadnym sposobem nie mogła unieszkodliwić coraz głośniejsze-
go malarza, zdecydowała się wreszcie na rozwiązanie osta-
teczne. Okazja przyszła wiosną 1873 r„ gdy po zagranicznych
triumfach Batorego Matejko otrzymał propozycję objęcia
Dyrekcji Akademii w Pradze. Autorka znalazła niewątpliwe
dowody spisku: oto krakowski „Czas” przytoczył plotkę
prasy wiedeńskiej (dodajmy: jedno zdanie w kronice) o przy-
jęciu propozycji przez Matejkę, a dopiero po tygodniu za-

396
 
Annotationen