Universitätsbibliothek HeidelbergUniversitätsbibliothek Heidelberg
Metadaten

Instytut Sztuki (Warschau) [Hrsg.]; Państwowy Instytut Sztuki (bis 1959) [Hrsg.]; Stowarzyszenie Historyków Sztuki [Hrsg.]
Biuletyn Historii Sztuki — 47.1985

DOI Artikel:
Materiałz y sesji
DOI Artikel:
Urbanowicz, Bohdan Tadeusz: Murnau: (1939-1945)
DOI Seite / Zitierlink: 
https://doi.org/10.11588/diglit.48708#0414

DWork-Logo
Überblick
loading ...
Faksimile
0.5
1 cm
facsimile
Vollansicht
OCR-Volltext
MATERIAŁY Z SESJI POŚWIĘCONEJ JULIUSZOWI STARZYŃSKIEMU

drewnianych baraków Parteitagu. W każdym baraku po-
trójne piętrowe prycze mieściły około stu „gefangenów”.
Jeden piecyk żelazny ogrzewał wieczorem to wnętrze. Od-
dalone krany do mycia pokryte były lodem. Widzę Jula sie-
dzącego tyłem do okna, w ciasnym przejściu między pryczami,
zapełnionymi leżącymi — jak etruskie sarkofagi — współ-
jeńcami. Julo czytał Verlaina pożyczonego od Czesława
Szpakowicza.
Zbliżały się Święta Bożego Narodzenia. Grupa „Zielonych
Ślązaków” z Cieszyna śpiewała „Kolędziołkę”.
Zima 1940. Obóz jeńców przeniesiono do Lauen an der
Salzach. Z daleka widać było, za rzeką, biały szczyt Watz-
manspitze i sylwetę zamku biskupów w Salzburgu. Surowy
czworobok zamku — klasztoru. Podobno w tym klasztorze
powstawała stara kolęda niemiecka Stille Nacht, heilige
Nacht.
W wielkich sklepionych salach parterowe prycze wypeł-
niały bez reszty przestrzeń. W nocy budziły nas sapania
wachmańskieh wilczurów obwąchujących nasze posłania.
Jest zimno i głodno. Eintopfgericht.
Ciemny bruk zamkniętego dziedzińca od czasu do czasu
barwiła czerwień samobójców.
Na szerokich schodach, jedynym wolnym miejscu, zbie-
raliśmy się wieczorami i słuchaliśmy wykładów o sztuce.
Pułkownik Morawski, świetny kawalerzysta, mówił ze
swadą o sztuce włoskiej (został wkrótce zamordowany w obozie
koncentracyjnym). Julo mówił o freskach Michała Anioła
w Sykstynio. Wypożyczył odo mnie książkę Ruskina Michel-
angelo and Tintoretto, wręczoną mi w szpitalu w Radomiu
przez pannę Lechman, która potem zginęła w Getcie.
Przy Julu skupia się grupa malarzy i architektów, z któ-
rymi do końca będzie współdziałał.
Od marca 1940 do 26 kwietnia 1945 przebywamy razem
w Oflagu VIIA Murnau. Płaski teren otoczony kolczastymi
drutami i wieżami wartowników. Koszary zbudowane przed
wojną dla jednostki zmotoryzowanej Wehrmachtu. Od po-
łudnia horyzont zamykała, zawsze ciemna, sylweta gór
Horzogstandu i Garmisch Parten Kirchen. Na placu apelowym
parę tysięcy jeńców stawało w kolumnach na wielogodzinne
apele lub krążyło zgodnie z ruchem ■wskazówek zegara. Na-
zywaliśmy ten spacer „kieratem”.
Początkowo mieszkaliśmy na strychu bloku C, w ciemnym
pomieszczeniu, z jednym tylko małym oknem w stropie.
Kiedyś Julo rąbnął głową o krokwie stropu, jęcząc leżał
i szeptał „wszystko skończone”. W nocy słyszeliśmy wrzaski
„wachmańców” — „Feuer, Fouer” — to rozwalano na drutach
uciekającego jeńca. "Wkrótce zamieszkaliśmy w bloku B,
w „siedemdziesiątce” — dwadzieścia parę metrów powierzchni
i kilkanaście prycz piętrowych.
O zmierzchu zamykano drzwi bloków, pojawienie się nawet
w oknie groziło zastrzeleniem. Były ofiary śmiertelne. Powoli
wchodzliśmy w rytm codziennych apeli i capstrzyków. Ude-
rzającym znamieniem, postawą tych paru tysięcy skupionych
na hektarze przestrzeni — była obawa przed tak zwaną
„chorobą drutów”; rodziła się niechęć do wszelkiego biado-
lenia ■— „kwerulanctwa”. Jedynym wyjściem z nostalgii

i apatii była aktywność umysłowa, stąd potrzeba uczenia się,
działań i artystycznych, i naukowych z myślą o oczekiwanej
■— kiedyś — wolności i możności działania.
Przeżywaliśmy upadek Francji.
Na strychach skupiono oficerów pochodzenia żydowskiego.
Udało się nam przekazać do Genewy wykaz nazwisk oficerów
z „getta”, co uchroniło ich przed wywiezieniem z obozu.
Zachodziłem tam na rozmowy z malarzem Feueringiem
i dziennikarzem Kazimierzom Golde.
Powoli zaczął organizować się w naszym środowisku ma-
larzy, rzeźbiarzy i architektów -—■ teatr obozowy „Theater
ohne Frau”.
Julo włączył się bez reszty w tę sprawę. W sali 70 skupiają się
funkcyjni —• organizatorzy życia teatralnego i artystycznego.
Mieszka tutaj Adam Siemaszko, ze wspaniałą rozłożystą
brodą. Onże wykonał z czarnej bibułki frak dla dyrygenta
chóru, Reslera. W milczeniu rzeźbił Kaplicę i małe relikwiarze
dla rodziny w kraju. Mam dotąd Jego tryptyk z Matką
Boską Ostrobramską, Św. Franciszkiem i Św. Tomaszem.
Jest Bohdan Bocianowski grafik, entuzjasta jazzu. Malarz —
Roman Owidzki — chodząca encyklopedia, profesor i twórca
programu kompozycji w Akademii Sztuk Pięknych w War-
szawie. Architekt Zbigniew Ihnatowiez, po wojnie profesor
Akademii, majstrował piękne modele starych żaglowców, ale
wkrótce sprzymierzył się i to na długo po wojnie z architektem
Jerzym Soltanem. Soltan nawiąże kontakt listowy z Corbu-
sierem, otrzymując od niego listy i książki podejmie jeszcze
w obozie pierwsze prace koncepcyjne. Po obozie znajdzie się
w Paryżu w pracowni Corbu, pracując nad „Modulorem”.
Parę lat w Akademii. Jego wiedza i inicjatywy wpłyną na
poziom architektury w Akademii Warszawskiej. Sołtan wy-
jedzie do Stanów, by objąć profesurę w Harwardzie.
Na parterowej pryczy przy drzwiach leżał rysując milczący
Jerzy Romański, twórca pierwszego u nas nowoczesnego
obiektu w Warszawie — Domu Towarowego w Alejach
Jerozolimskich.
Znaczną rolę odgrywa Czesław Szpakowicz — malarz,
reżyser i animator teatru. Czesław przyniósł do obozu Pieśni
Bilitis Louisa; wykonał cykl ilustracji do tego frywolnego
dzieła. W orbicie „siedemdziesiątki” przebywa astronom prof.
Włodzimierz Zonn, jedna z najbardziej atrakcyjnych postaci
naszego zespołu.
Są też poeci — Bronisław Przyłuski, artylerzysta konny,
(pamiętam początek jego wiersza „Ryży pastuch z gębą
piegowatą...”) i Tadeusz Sulkowski, obaj zajmą później ważne
miejsca w poezji emigracyjnej.
Działa pisarz Janusz Makarczyk, tzw. „Makabrczyk”;
ma nieskończoną ilość blagierskich opowiadań. Adwokat
Antoni Dębnicki zaangażuje się bez reszty w teatrze. Dzien-
nikarz Prądzyński. Kawalerzysta, dziś pisarz — Majchrowski.
W tym zespole tak różnych ludzi żył i działał, oddziaływał,
ale i przejmował od nas wiele — docent doktor Julo Starzyński.
Niełatwe było Jego zgranie się w codziennym bytowaniu
z tyloma indywidualnościami. Dzioń do dnia podobny, stale
ten sam krąg twarzy. Julo z trudem adaptował się do tego
życia.

404
 
Annotationen