JAN DE WITT
II. 11. Jan de Baen (?), portret Jana de Witt. Katalog aukc. zb. D. Menten,
Haga 26.7.1943, nr 3. (Fot. Rijksbureau, Haga)
Pociągłą twarz okalają ciem¬
ne, kasztanowate włosy, opa¬
dające w puszystych lokach
na spadziste ramiona. Spod
szerokich, miękko zarysowa¬
nych brwi patrzą wyraziste
ciemne oczy; orli nos i duże
zmysłowe usta nadają fizjono¬
mii niebanalny wyraz. Na
twarz padają ciepłe, czerwo¬
nawe refleksy światła obok
subtelnych, szarozielonawych
cieni. Wysuwając przed siebie
piękne ręce o wysmukłych
palcach, ujmuje Jan de Witt
— bo jego to portret — połę
czarnego płaszcza, otulające¬
go smukłą sylwetkę. Pędzel
malarza ze szczególną troskli¬
wością zatrzymuje się na zło¬
cistej karnacji miękkich dłoni,
subtelnie modelowanych ciep¬
łem czerwieni i chłodem bru-
natnawego cienia. Od czarne¬
go, o szaro mieniących się za¬
łamaniach aksamitu1 płaszcza
odcina się biały leżący koł¬
nierz i wąskie mankiety. Pra¬
wa ręka opiera się łokciem o
kamienny postument Złoci¬
sta tonacja przenika obraz
ciepłą atmosferą.
Malowidło pokrywa wyraź¬
na siatka pęknięć. Pożółkły
werniks przyciemnia nieco
złotawą tonację tła, karnacji
i przytłumia biel kołnierza.
W zagięciach płaszcza widocz¬
ne są w wielu miejscach śla¬
dy punktowań i retuszy, w
których gubią się — lśniące
niegdyś — załamania aksa¬
mitnej materii i srebrzyste
jej błyski. Niezręczne dotknię¬
cie pędzla sygnalizuje o retu¬
szu w trwarzy de Witta, któ¬
remu usiłował ktoś niepowo¬
łany poprawić i upiększyć wy¬
giętą linię nosa.
Portret nie był dotąd pu¬
blikowany. Nie znano jego
twórcy, określając go mia¬
nem anonimowego artysty
holenderskiego29. Odręczna notatka na odwrocie ob-
razu: „De Witt“ wskazuje, że jest on portretem które-
goś z członków znanego holenderskiego rodu; charak-
terystyczne rysy mężczyzny oraz jego strój z lat po
roku 1660 30 nasuwają przypuszczenie, że portret może
być wizerunkiem słynnego „raadpensionaris".
Atmosfera obrazu, w której odzywają się jakieś da-
lekie echa malarstwa Ter Borcha, narzuca myśl, że
w tym chyba kręgu szukać należy twórcy portretu
poznańskiego. W rzędzie malarzy odtwarzających ry-
sy wielkiego pensjonariusza znajduje się również —
najciekawszy spośród uczniów Ter Borcha — Caspar
Netscher.
Urodzony w roku 1639, wyrwany w dzieciństwie
z wojennej zawieruchy z Heidelbergu, dostaje się
Netscher w Arnhem pod opiekę doktora Tulleken 31,
29 Portret pochodzi ze zbiorów Żółtowskich w Ujeź-
dzić pow. Kościan. Jest nieco obcięty i przypuszczal-
nie w pocz. XX wieku naklejony na nowe płótno.
30 Por. Thienen F., Das Kostum der Bliltezeit Hol-
lands, Berlin 1930, s. 83.
31 Descamps F., Vie des peintres flamands et hol-
landais..., wyd. Marseille 1842, t. II, s. 240, 241; Houbra-
ken A., Groote Schouburg der Nederlandsche Schil-
derkunst, wyd. Wien 1880, s. 336.
455
II. 11. Jan de Baen (?), portret Jana de Witt. Katalog aukc. zb. D. Menten,
Haga 26.7.1943, nr 3. (Fot. Rijksbureau, Haga)
Pociągłą twarz okalają ciem¬
ne, kasztanowate włosy, opa¬
dające w puszystych lokach
na spadziste ramiona. Spod
szerokich, miękko zarysowa¬
nych brwi patrzą wyraziste
ciemne oczy; orli nos i duże
zmysłowe usta nadają fizjono¬
mii niebanalny wyraz. Na
twarz padają ciepłe, czerwo¬
nawe refleksy światła obok
subtelnych, szarozielonawych
cieni. Wysuwając przed siebie
piękne ręce o wysmukłych
palcach, ujmuje Jan de Witt
— bo jego to portret — połę
czarnego płaszcza, otulające¬
go smukłą sylwetkę. Pędzel
malarza ze szczególną troskli¬
wością zatrzymuje się na zło¬
cistej karnacji miękkich dłoni,
subtelnie modelowanych ciep¬
łem czerwieni i chłodem bru-
natnawego cienia. Od czarne¬
go, o szaro mieniących się za¬
łamaniach aksamitu1 płaszcza
odcina się biały leżący koł¬
nierz i wąskie mankiety. Pra¬
wa ręka opiera się łokciem o
kamienny postument Złoci¬
sta tonacja przenika obraz
ciepłą atmosferą.
Malowidło pokrywa wyraź¬
na siatka pęknięć. Pożółkły
werniks przyciemnia nieco
złotawą tonację tła, karnacji
i przytłumia biel kołnierza.
W zagięciach płaszcza widocz¬
ne są w wielu miejscach śla¬
dy punktowań i retuszy, w
których gubią się — lśniące
niegdyś — załamania aksa¬
mitnej materii i srebrzyste
jej błyski. Niezręczne dotknię¬
cie pędzla sygnalizuje o retu¬
szu w trwarzy de Witta, któ¬
remu usiłował ktoś niepowo¬
łany poprawić i upiększyć wy¬
giętą linię nosa.
Portret nie był dotąd pu¬
blikowany. Nie znano jego
twórcy, określając go mia¬
nem anonimowego artysty
holenderskiego29. Odręczna notatka na odwrocie ob-
razu: „De Witt“ wskazuje, że jest on portretem które-
goś z członków znanego holenderskiego rodu; charak-
terystyczne rysy mężczyzny oraz jego strój z lat po
roku 1660 30 nasuwają przypuszczenie, że portret może
być wizerunkiem słynnego „raadpensionaris".
Atmosfera obrazu, w której odzywają się jakieś da-
lekie echa malarstwa Ter Borcha, narzuca myśl, że
w tym chyba kręgu szukać należy twórcy portretu
poznańskiego. W rzędzie malarzy odtwarzających ry-
sy wielkiego pensjonariusza znajduje się również —
najciekawszy spośród uczniów Ter Borcha — Caspar
Netscher.
Urodzony w roku 1639, wyrwany w dzieciństwie
z wojennej zawieruchy z Heidelbergu, dostaje się
Netscher w Arnhem pod opiekę doktora Tulleken 31,
29 Portret pochodzi ze zbiorów Żółtowskich w Ujeź-
dzić pow. Kościan. Jest nieco obcięty i przypuszczal-
nie w pocz. XX wieku naklejony na nowe płótno.
30 Por. Thienen F., Das Kostum der Bliltezeit Hol-
lands, Berlin 1930, s. 83.
31 Descamps F., Vie des peintres flamands et hol-
landais..., wyd. Marseille 1842, t. II, s. 240, 241; Houbra-
ken A., Groote Schouburg der Nederlandsche Schil-
derkunst, wyd. Wien 1880, s. 336.
455