Universitätsbibliothek HeidelbergUniversitätsbibliothek Heidelberg
Metadaten

Instytut Sztuki (Warschau) [Hrsg.]; Państwowy Instytut Sztuki (bis 1959) [Hrsg.]; Stowarzyszenie Historyków Sztuki [Hrsg.]
Biuletyn Historii Sztuki — 56.1994

DOI Heft:
Nr. 1-2
DOI Artikel:
Bartnicka-Górska, Hanna: Zymunta Waliszewskiego lata krakowskie 1921-1924
DOI Seite / Zitierlink: 
https://doi.org/10.11588/diglit.48917#0084

DWork-Logo
Überblick
loading ...
Faksimile
0.5
1 cm
facsimile
Vollansicht
OCR-Volltext
HANNA BARTNICKA-GÓRSKA


II. 4. Z. Waliszewski, Szkic do portretu Józefa Poniatowskiego,
ol. (ok. 1923), wł. prywatna. Neg. "REMPEX", Warszawa
Ul. 4. Z. Waliszewski, A sketch to a portrait ofJózef Poniatowski,
oil, (ca 1923), private property. Neg.: " REMPEX", Warsaw

wska 30). W obu wypadkach po tych pracach została
jedynie dobra opinia i krótkie wzmianki prasowe.
Tytus Czyżewski wysoko cenił Waliszewskiego:
"Stał się on od razu jedną z głównych postaci ruchu
modernistycznego" -pisałjużzperspektywy kilkunastu
lat - "Impulsywny o dużym temperamencie, wyróżniał
się inteligencją i śmiałością oraz niepokojem twórczym
tak charakterystycznym dla rasowych artystów"14. W
listopadzie 1921 roku Czyżewski, wystawiając w Kra-
kowie jednoaktówkę Osioł i słońce w metamorfozie,
zaprosił do współpracy przy dekoracjach i kostiumach,
Waliszewskiego z Jaremą. Po tej działalności brak już
śladu. Pozostała jedynie żartobliwa informacja Czyże-
wskiego zamieszczona we wstępie do wydanej sztuki:
"Okolica niemoralna, drzewa poziomo i na bakier. Nie-
bo na przodzie sceny. Na scenie widać nieład i nielogi-
czność. Widzowie powinni wyobrazić sobie, że w głębi
sceny jest staw. Na scenie panuje kolor zielony". Ano-
nimowy recenzent "Ilustrowanego Kuriera Codzienne-
go" (1921 nr 327 s.4) w notatce Teatr przyszłości napi-
sał: "Inscenizacja była całkowicie nowa, w swym po-
mysłowym prymitywizmie zastanawiająca [...] twór-
com dekoracji i rekwizytów p.p. Waliszewskiemu i
Jaremie należą się słowa uznania".

Kontakty Waliszewskiego z Czyżewskim wydają
się bliższe, niżby można to udowodnić. Czyżewski ma-
larz-poeta, formista i futurysta w jednej osobie, od
ponad dziesięciu lat głęboko przeżywał twórczość Ce-
zanne’a, rozumiejąc jej znaczenie dla malarstwa euro-
pejskiego. Takich malarzy było wówczas w Polsce bar-
dzo niewielu. Choćby dlatego był dla Waliszewskiego
wymarzonym interlokutorem. Obu łączyła również
pewna zbieżność losów i postaw twórczych: całe prawie
życie na skraju nędzy, nękani kalectwem15, a mimo
ciągłych przeciwieństw, uparci i bezkompromisowi we
własnym malarskim widzeniu świata. Czyżewski doce-
niał wielkość sztuki ludowej i prymitywnej, a Walisze-
wski nadal był zafascynowany twórczością Pirosmana-
szwilego, co w Krakowie zdawało się jeszcze pogłębiać.
Jesienią 1922 roku Czyżewski wyjechał ponownie do
Paryża, a gdy w dwa lata później pojawili się tam kapiści
z Waliszewskim, znaleźli w nim oddanego przyjaciela i
doradcę, tak im wówczas, w nowych warunkach, po-
trzebnego.
Pod koniec 1921 roku do pracowni Wojciecha We-
issa wstąpił Józef Czapski, następny po Waliszewskim,
Cybisie i Miterze przybywający do Akademii w szyne-
lu, po służbie wojskowej. Jako podporucznik I Pułku
Ułanów Krechowieckich, miał za sobą ciężką szkołę
życia i zbyt mało czasu na sprawy sztuki. Później wspo-
minał, iż poznawszy Waliszewskiego, szybko wyczuł w
nim prawdziwego artystę i uznał za swego przewodnika
w sprawach malarstwa. Ich przyjaźń, braterstwo prawie,
miała przetrwać lata. Oboje z siostrą Marią będą go
zawsze traktować jak bliskiego członka rodziny. Dlate-
go nadal, myśląc o Waliszewskim, trzeba sięgać do
Czapskiego-pisarza, dla którego do końca życia pozo-
stawał on ważnym, ciągle aktualnym, punktem odnie-
sienia.
Podczas studiów, na początku znajomości, Czapski
często musiał wyjaśniać przybyszowi z dalekiej Gruzji
odmienność obyczajów i kultury polskiej. W latach
1922-1924 zabierał go nieraz do majątków swych sióstr
do Mord koło Siedlec i do Kazimierzy Wielkiej w
Kieleckiem16. Wówczas obaj dla zarobku podejmowali
się malowania portretów w sąsiednich dworach. Proble-
my artystyczne schodziły wtedy niejednokrotnie na dal-
szy plan, gdyż malarz musiał wykonywać zamówienie
zgodnie z oczekiwaniem zleceniodawcy, a jego własna
indywidualność rzadko była brana pod uwagę. Takie
sytuacje dla Waliszewskiego, przy jego wybuchowym
temperamencie, bywały nie do przyjęcia. Wykpiwał i
wyszydzał tych ludzi, którzy mieli sprawy od sztuki
ważniejsze, rysował ich karykatury i najpewniej Cza-
pski musiał łagodzić powstające konflikty. Wtedy pra-

74
 
Annotationen