Universitätsbibliothek HeidelbergUniversitätsbibliothek Heidelberg
Metadaten

Instytut Sztuki (Warschau) [Hrsg.]; Państwowy Instytut Sztuki (bis 1959) [Hrsg.]; Stowarzyszenie Historyków Sztuki [Hrsg.]
Biuletyn Historii Sztuki — 56.1994

DOI Heft:
Nr. 4
DOI Artikel:
Kozak, Anna: "Michael Willmann malarz baroku": Wystawa we Wrocławiu
DOI Seite / Zitierlink: 
https://doi.org/10.11588/diglit.48917#0451

DWork-Logo
Überblick
loading ...
Faksimile
0.5
1 cm
facsimile
Vollansicht
OCR-Volltext
RECENZJE I POLEMIKI

przechowywania - Muzeum Narodowym w Warszawie i
Muzeum Narodowym we Wrocławiu, napawa w równej mie-
rze smutkiem co oburzeniem.
Jednym z piękniejszych fragmentów wystawy była sala z
portretami artysty - ze znanym Autoportretem z 1682 r. i
szkicowym wizerunkiem opata Rosy, który nie bez słuszności
nazwany został przez monografistę artysty Ernsta Klossa
"najlepszym portretem niemieckim XVII w.". Ta część eks-
pozycji uzupełniona została kilkoma obrazami religijnymi, z
których Pocałunek Marii z 1682 r. z Germanisches Museum
w Norymberdze należał do najpiękniejszych dzieł na wysta-
wie. Choć niejednorodne pod względem chronologicznym,
obrazy w tej sali ze względu na stosunkowo niewielki format,
nadały tej części ekspozycji niezwykle kameralny charakter.
Willmann flamandzki, monumentalny, dominował w
ostatnich trzech salach. Znalazły się tu znane jego obrazy z
przedstawieniami wizji świętych - św. Bernarda, św. Franci-
szka Ksawerego, męczeństw świętych - św. Wacława,
św. Barbary, św. Urszuli. Zwłaszcza ten ostatni, mało znany
(pochodzący z kościoła klasztornego Urszulanek we Wrocła-
wiu) był dla mnie rewelacją wystawy. Van Dyckowski w
charakterze, o nietypowej dla Willmanna złotosrebmej tona-
cji, zdumiewał wyrafinowaniem z jakim malarz potrafił prze-
kazać z jednej strony nastrój śmierci, widoczny w karnacjach
ciał pomordowanych, z drugiej—życia w lśnieniach klejnotów
i szat kobiecych. Te same odniesienia do wzorów zaobserwo-
wać można było w wizerunkach Ojców Kościoła, a nade
wszystko w kończącym pokaz malarstwa "tryptyku" - grupie
trzech obrazów: Matka Boska Bolesna, Chrystus na krzyżu i
Św. Jan, sprawiających szczególne wrażenie dominacji wpły-
wów van Dycka na twórczość artysty.
Omawiając wystawę warto wreszcie wspomnieć o nie-
wielkiej, ale interesującej prezentacji rysunków i rycin Will-
manna. Kolejnym odkryciem organizatorów było pokazanie
nieznanych w dotychczasowej literaturze rysunków artysty z
Biblioteki Narodowej w Warszawie, pochodzących ze zbio-
rów Schaffgotschów - Sześciu dni stworzenia — projektu do
obrazu o tym temacie oraz Adoracji Dzieciątka. Znakiem
zapytania co do autorstwa Willmanna należało by natomiast
opatrzyć dwa rysunki, wystawione z jego nazwiskiem, ze
zbiorów Muzeum Narodowego w Warszawie - Zuzannnę i
starców, pracę przypuszczalnie ucznia artysty oraz Studia
głów — kopię fragmentów obrazów malarza z różnych okre-
sów. Z grafiki ciekawostką były ilustracje Tobiasza Sadelera
według projektów artysty w pismach Angelusa Silesiusa,
niepublikowane w dawniejszej literaturze.
Tak jak cechą charakterystyczną wystawy wrocławskiej
były odkrycia dzieł artysty, tak w opracowaniu jego sztuki -
w katalogu i spotkaniu zorganizowanym przez Muzeum
Wrocławskie dominujące stały się owe "problemy dyskusyjne
i znaki zapytania — ciągle wokół twórczości Willmanna ist-
niejące", wspomniane przez Bożenę Steinborn podczas
otwarcia wystawy. Stwarza je już sama biografia, w której
dotychczas wiele jest jeszcze zagadek, pomimo odnalezienia

w związku z przygotowaniami do wystawy nieznanych nota-
tek Willmanna, dotyczących ważniejszych wydarzeń w jego
życiu. Do niewyjaśnionych spraw należy np. długość pobytu
artysty w Niderlandach, który Bożena Steinborn oceniła w
swym eseju na rok, natomiast Riidiger Klessmann na dwa lata.
Kolejnym problemem zasygnalizowanym w czasie
otwarcia wystawy jest zagadnienie różnorodnych wpływów
w twórczości Willmanna. W katalogu zostały one dosyć grun-
townie zbadane przez Kłessmanna od strony związków arty-
sty z Niderlandami, ale i w tej materii można by jeszcze sporo
dodać. Wyjaśnienia wymaga z pewnością rola italianistów
holenderskich w powstaniu pejzaży Willmanna. Należałoby
także precyzyjniej rozgraniczyć wpływ wielkich Flamandów
na jego twórczość. Odrębnym zagadnieniem są inspiracje
sztuką włoską, które do tej pory nie zostały gruntownie roz-
poznane. Problemem dyskusyjnym jest datowanie wielu dzieł
Willmanna wielokrotnie zmienione w katalogu w stosunku do
monografii Ernsta Klossa. W kilku przypadkach, np. niektó-
rych pejzaży oraz obrazu Raj do zmian tych odniesiono się
krytycznie w czasie spotkania naukowego.
Innym zagadnieniem są problemy atrybucyjne, szczegól-
nie istotne w przypadku rysunków. Ta dziedzina twórczości
została w katalogu dosyć powierzchownie opracowana przez
Volkera Manutha. Niewątpliwą jego zasługą jest ostateczne
wykluczenie z oeuvre rysunkowego Willmanna tzw. "grupy
rudolfińskiej" (pracmanierystycznych sygnowanych wtórnie
nazwiskiem Willmanna), zespołu już wcześniej kwestio-
nowanego przez H. Geisslera. Podobnie jak w przypadku
malarstwa, tak i w dziedzinie rysunków podstawowym zada-
niem będzie rozgraniczenie dzieł Willmanna od prac jego
uczniów i naśladowców.
Jak wiele problemów wiąże się z twórczością Willmanna,
pokazało także spotkanie naukowe, na którym wygłoszono
sześć referatów. Bożena Steinborn omówiła religijne pejzaże
Willmanna w opactwie w Lubiążu, niżej podpisana —rysunki
artysty w Muzeum Narodowym w Warszawie, Riidiger Kles-
smann przedstawił najnowsze badania nad kilkoma obrazami
artysty, Jacek Witkowski zaprezentował nieznane ryciny To-
biasza Sadelera według rysunków Willmanna w pismach
Angelusa Silesiusa, Konstanty Kalinowski zajął się związ-
kiem obrazów z rzeźbami w ołtarzach lubiąskich, natomiast
Kazimierz Sztarbałło przedstawił stan zachowania obrazów
lubiąskich w Warszawie.W referatach, jak już wspomniałam,
odnoszono się niekiedy krytycznie do niektórych ustaleń w
katalogu. W rezultacie tak wystawa, jak towarzysząca jej
publikacja oraz stymulowane przez organizatorów badania
pokazały, że nasza wiedza o Willmannie jest ciągle in statu
nascendi. Należałoby zatem życzyć sobie, aby powstała nowa
monografia artysty (roli tej nie spełniła gawędziarska książka
Huberta Lossowa), a w przyszłości także pokazana została
wystawa, na której można by zobaczyć wszystkie obrazy
męczeństw świętych z kościoła klasztornego w Lubiążu oraz
zaginione dziś pejzaże malarza.

431
 
Annotationen