CYNTHIA NADELMAN
staci z brązu, które w ciągu całego życia artysty były
bardziej cenione niż gipsowe i drewniane rodzajowe
figury - i dlatego nigdy żadnej z tych ostatnich nie
sprzedał. Jedna z gipsowych rzeźb wystawionych w
Ritz-Carlton spotkała się natomiast ze zdecydowanie
nieżyczliwym przyjęciem. Nikt nie miał zastrzeżeń do
leżącego jelenia z brązu, ani nagiego, gipsowego chło-
pca. Powodem wielkiego oburzenia zwiedzających stała
się natomiast rzeźba przedstawiająca ubraną siedzącą
kobietę wymodelowaną w gipsie. Na początku usunięto
ją z wystawy, następnie ustawiono w kącie sali, a w
końcu zrzucono z postumentu i rozbito. W tym całym
zamieszaniu artysta napisał pełen ironii list do nowojor-
skiego czasopisma "World", kwestionując artystyczne
wyrobienie miłośników rzeźby, którzy z góry zakładają,
że rzeźba powinna być naga, a nigdy ubrana. Nadelman
zauważył: "Wystawiłem kilka prac, których tematem są
ubrane kobiety przedstawione tak, jak się je widzi w
codziennym życiu". (...) "Większość odwiedzających
widząc je ubrane uznała ten fakt za rzecz nieprzyzwoitą
i była tak zaszokowana, że przeniesiono je z przydzie-
lonych miejsc do odległego kąta, skąd nie były widocz-
ne. To wydarzenie jest warte uwagi".
Publicznością najbardziej wstrząsnął jednak fakt, że
rzeźba ta była polichromowana. Nasuwało się tu abstra-
kcyjne podobieństwo do specyficznego typu kobiety,
który reprezentowały organizatorki pokazu - o karyka-
turalnie zmniejszonych rękach złożonych z przesadną
skromnością na łonie, niebieskich włosach zawiniętych
w węzeł i kolorowej sukni. Wszystko to musiało spra-
wiać wrażenie lekceważącego stosunku rzeźbiarza do
sztuki.
W 1919 r. w wywiadzie dla gazety Nadelman wy-
krzyknął: " Ach, niebieskie włosy! Wam także się nie
podobają, choć nigdy nie zastanawialiście się dlaczego
gips czy marmur są oślepiająco białe, a brąz ma metali-
czny połysk."11
Okazją do tej wypowiedzi stała się wystawa zorgani-
zowana w tym samym roku w galerii M. Knoedler &
Co., prezentująca wyłącznie gipsowe rzeźby rodzajowe
oraz rysunki. W następnym roku wiele z tych prac
pokazano w galerii Bemheim - Jeune w Paryżu.
Warto w tym miejscu wspomnieć o procesie ewolu-
cji, jaką przeszły rzeźby Nadelmana od figur gipsowych
do drewnianych. Obie wersje (drewniana i gipsowa)
takich dzieł, jak Siedzący mężczyzna, Siedząca kobieta
i Dyrygent niewiele się od siebie różnią. Inne kompozy-
cje, do których zaliczyć trzeba Wiolonczelistę, uwzglę-
dnioną w katalogach wystaw z 1919 i 1920 r., nigdy nie
zostały powtórzone w drewnie. Natomiast dwie prace,
Tango i Pianistka wykonane w gipsie i zaprezentowane
na przełomie lat 1919/1920 oraz wyrzeźbione w drew-
nie w 1925 r. uległy, sądząc na podstawie fotografii
rzeźb gipsowych, subtelnej, ale dostrzegalnej przemia-
nie. Wersje wykonane w drewnie są jakby bardziej
ponadczasowe, uniwersalne, pozbawione anegdotycz-
nego zabarwienia, mniej charakterystyczne.12 Stając się
w większym stopniu anonimowymi i lalkowatymi,
rzeźby te zyskały jednocześnie większą głębię przeka-
zywanych treści, sprawiały wrażenie archetypów, po-
wstających jakby niezależnie od intencji artysty.
Nadelmann eksperymentował z odtwarzaniem ukła-
dów rąk i gestów. W niektórych drewnianych rzeźbach,
jak np. w tzw. Śpiewaczce uzyskał niezwykle interesu-
jące efekty plastyczne, wykorzystane przez artystę w
późniejszej twórczości. Emanująca z tej postaci dobroć
i ciepło nawiązuje do wykonywanych w następnych
latach, niemal naturalnej wielkości rzeźb "galwanopla-
stycznych" oraz wielu mniejszych prac, które później
modelował w gipsie, terakocie i papier-mache. Jej nie-
naturalnie, jak u lalki upozowane ręce, wydają się za-
trzymane w ruchu - jedna jest wyciągnięta, druga opu-
szczona, a obie nieco zgięte. Charakterystyczna fryzura
Śpiewaczki pojawia się na wielu rysunkach. Składa się
ona z trzech polichromowanych części tworzących
przód i boki oraz potrójnego koka z tyłu głowy. Nade-
lmana fascynowały wzajemne relacje koloru i pełnopla-
stycznych form w rzeźbie, a układ włosów dawał pod
tym względem dużo możliwości. Na współczesnej foto-
grafii jednej z owych drewnianych Śpiewaczek widać,
że polichromia odgrywa w jego rzeźbie bardzo istotną,
przemyślaną rolę. Postać ta ma również różowe policzki
i podbródek i wydaje się, że ich kolor może pochodzić
ze startej w tych miejscach farby, dzięki czemu odsłonił
się róż wiśniowego drzewa, z którego została wykona-
na.
W opublikowanej w 1925 r. w "Art News" recenzji
wystawy Nadelmana, która miała miejsce wówczas w
galerii Scott & Fowles, fakt polichromowania drewnia-
nych rzeźb opisany został w następujący sposób: "biała
farba nałożona została jak u Pierrota na twarz i ręce oraz
przód koszuli z małą niebieską wstążką tworzącą gdzie-
niegdzie ornament." Na wystawie tej po raz pierwszy
pokazano brązowe popiersia "dam z jasnoniebieskimi
włosami wtopionymi w ich wypolerowane głowy."
Naturalizm w przedstawiiuu draperii sukni Śpiewacz-
ki delikatnie kontrastował z uproszczoną i abstrakcyjną
linią jej ciała oraz niebieskimi włosami. Stała się ona
symbolem nowego nurtu, który w twórczości Nadelma-
na wyznaczyło wykorzystanie drewna do rzeźbienia
ludzkich postaci. Z pewnością końcowy efekt w intencji
artysty nie miał się wiązać z powszechnymi zarówno
8
staci z brązu, które w ciągu całego życia artysty były
bardziej cenione niż gipsowe i drewniane rodzajowe
figury - i dlatego nigdy żadnej z tych ostatnich nie
sprzedał. Jedna z gipsowych rzeźb wystawionych w
Ritz-Carlton spotkała się natomiast ze zdecydowanie
nieżyczliwym przyjęciem. Nikt nie miał zastrzeżeń do
leżącego jelenia z brązu, ani nagiego, gipsowego chło-
pca. Powodem wielkiego oburzenia zwiedzających stała
się natomiast rzeźba przedstawiająca ubraną siedzącą
kobietę wymodelowaną w gipsie. Na początku usunięto
ją z wystawy, następnie ustawiono w kącie sali, a w
końcu zrzucono z postumentu i rozbito. W tym całym
zamieszaniu artysta napisał pełen ironii list do nowojor-
skiego czasopisma "World", kwestionując artystyczne
wyrobienie miłośników rzeźby, którzy z góry zakładają,
że rzeźba powinna być naga, a nigdy ubrana. Nadelman
zauważył: "Wystawiłem kilka prac, których tematem są
ubrane kobiety przedstawione tak, jak się je widzi w
codziennym życiu". (...) "Większość odwiedzających
widząc je ubrane uznała ten fakt za rzecz nieprzyzwoitą
i była tak zaszokowana, że przeniesiono je z przydzie-
lonych miejsc do odległego kąta, skąd nie były widocz-
ne. To wydarzenie jest warte uwagi".
Publicznością najbardziej wstrząsnął jednak fakt, że
rzeźba ta była polichromowana. Nasuwało się tu abstra-
kcyjne podobieństwo do specyficznego typu kobiety,
który reprezentowały organizatorki pokazu - o karyka-
turalnie zmniejszonych rękach złożonych z przesadną
skromnością na łonie, niebieskich włosach zawiniętych
w węzeł i kolorowej sukni. Wszystko to musiało spra-
wiać wrażenie lekceważącego stosunku rzeźbiarza do
sztuki.
W 1919 r. w wywiadzie dla gazety Nadelman wy-
krzyknął: " Ach, niebieskie włosy! Wam także się nie
podobają, choć nigdy nie zastanawialiście się dlaczego
gips czy marmur są oślepiająco białe, a brąz ma metali-
czny połysk."11
Okazją do tej wypowiedzi stała się wystawa zorgani-
zowana w tym samym roku w galerii M. Knoedler &
Co., prezentująca wyłącznie gipsowe rzeźby rodzajowe
oraz rysunki. W następnym roku wiele z tych prac
pokazano w galerii Bemheim - Jeune w Paryżu.
Warto w tym miejscu wspomnieć o procesie ewolu-
cji, jaką przeszły rzeźby Nadelmana od figur gipsowych
do drewnianych. Obie wersje (drewniana i gipsowa)
takich dzieł, jak Siedzący mężczyzna, Siedząca kobieta
i Dyrygent niewiele się od siebie różnią. Inne kompozy-
cje, do których zaliczyć trzeba Wiolonczelistę, uwzglę-
dnioną w katalogach wystaw z 1919 i 1920 r., nigdy nie
zostały powtórzone w drewnie. Natomiast dwie prace,
Tango i Pianistka wykonane w gipsie i zaprezentowane
na przełomie lat 1919/1920 oraz wyrzeźbione w drew-
nie w 1925 r. uległy, sądząc na podstawie fotografii
rzeźb gipsowych, subtelnej, ale dostrzegalnej przemia-
nie. Wersje wykonane w drewnie są jakby bardziej
ponadczasowe, uniwersalne, pozbawione anegdotycz-
nego zabarwienia, mniej charakterystyczne.12 Stając się
w większym stopniu anonimowymi i lalkowatymi,
rzeźby te zyskały jednocześnie większą głębię przeka-
zywanych treści, sprawiały wrażenie archetypów, po-
wstających jakby niezależnie od intencji artysty.
Nadelmann eksperymentował z odtwarzaniem ukła-
dów rąk i gestów. W niektórych drewnianych rzeźbach,
jak np. w tzw. Śpiewaczce uzyskał niezwykle interesu-
jące efekty plastyczne, wykorzystane przez artystę w
późniejszej twórczości. Emanująca z tej postaci dobroć
i ciepło nawiązuje do wykonywanych w następnych
latach, niemal naturalnej wielkości rzeźb "galwanopla-
stycznych" oraz wielu mniejszych prac, które później
modelował w gipsie, terakocie i papier-mache. Jej nie-
naturalnie, jak u lalki upozowane ręce, wydają się za-
trzymane w ruchu - jedna jest wyciągnięta, druga opu-
szczona, a obie nieco zgięte. Charakterystyczna fryzura
Śpiewaczki pojawia się na wielu rysunkach. Składa się
ona z trzech polichromowanych części tworzących
przód i boki oraz potrójnego koka z tyłu głowy. Nade-
lmana fascynowały wzajemne relacje koloru i pełnopla-
stycznych form w rzeźbie, a układ włosów dawał pod
tym względem dużo możliwości. Na współczesnej foto-
grafii jednej z owych drewnianych Śpiewaczek widać,
że polichromia odgrywa w jego rzeźbie bardzo istotną,
przemyślaną rolę. Postać ta ma również różowe policzki
i podbródek i wydaje się, że ich kolor może pochodzić
ze startej w tych miejscach farby, dzięki czemu odsłonił
się róż wiśniowego drzewa, z którego została wykona-
na.
W opublikowanej w 1925 r. w "Art News" recenzji
wystawy Nadelmana, która miała miejsce wówczas w
galerii Scott & Fowles, fakt polichromowania drewnia-
nych rzeźb opisany został w następujący sposób: "biała
farba nałożona została jak u Pierrota na twarz i ręce oraz
przód koszuli z małą niebieską wstążką tworzącą gdzie-
niegdzie ornament." Na wystawie tej po raz pierwszy
pokazano brązowe popiersia "dam z jasnoniebieskimi
włosami wtopionymi w ich wypolerowane głowy."
Naturalizm w przedstawiiuu draperii sukni Śpiewacz-
ki delikatnie kontrastował z uproszczoną i abstrakcyjną
linią jej ciała oraz niebieskimi włosami. Stała się ona
symbolem nowego nurtu, który w twórczości Nadelma-
na wyznaczyło wykorzystanie drewna do rzeźbienia
ludzkich postaci. Z pewnością końcowy efekt w intencji
artysty nie miał się wiązać z powszechnymi zarówno
8